Przekaz jest jasny – kłamstwo to zło. Nie udajemy, nie koloryzujemy, nie naginamy rzeczywistości, nie wyobrażamy sobie bóg wie czego i trzymamy się twardych faktów, a naga prawda, choć bolesna nas wyzwoli. Okazuje się, że nie zawsze. Nie wiem, jak wy, ale ja doniesienia amerykańskich naukowców traktuję z przymrużeniem oka, tym bardziej od kiedy kilku z nich dostało antyNobla za badanie zachowania w próżni narządów płciowych podczas stosunku seksualnego.
Nie dziwię się, że kryzys przyszedł do nas właśnie z miejsca na ziemi, w którym wydaje się grubą kasę na tego rodzaju badania. Okazuje się, że ci naukowcy, którzy trzymają się od próżni z daleka, mają więcej sensownych pomysłów, (ciekawe, czy to się jakoś ze sobą łączy… myślicie, że ktoś to już badał?).
Tak, jak na przykład psycholog społeczny Amy Cuddy.
W swoim niezwykle inspirującym wystąpieniu na konwencji TED Global w ubiegłym roku profesor Cuddy przekonywała, że udawanie wcale nie musi być złe. Wyobraźcie sobie, że za chwilę macie znaleźć się w wyjątkowo stresującej sytuacji, której powagi dodaje fakt, że będzie zależało od niej to, jak będzie wyglądało wasze przyszłe życie.
Może to być rozmowa o pracę, negocjacje z ważnym klientem, wystąpienie publiczne, cokolwiek, do przebrnięcia przez co potrzebna wam pewność siebie i wewnętrzny spokój. Już za chwilę zaczynacie, ale macie jeszcze dwie minuty, żeby się dodatkowo przygotować. Co robicie?