Tymczasem znowu zasnęłam po dwóch stronach, ale co na nich było napisane, za nic nie mogłam sobie przypomnieć. Następnego dnia bardzo chciałam iść do biblioteki, nawet i bez listy, a co tam, przygoda, ale nie zdążyłam i znów wylądowałam z Lodem w łóżku. Obudziłam się z silnym postanowieniem, że zrobię z niego nogę kiwającemu się stolikowi, ale znowu do biblioteki nie trafiłam. Jednak zamiast czytać niezjadliwy Lód, tłumaczyłam do późna próbkę tekstu, którą dostałam z wydawnictwa.