Pamiętamy czasy swojego dzieciństwa, beztroskie lata oraz zakazy i nakazy, które towarzyszyły nam w tym okresie. Zmieniając perspektywę nie tylko czasu ale roli życiowej, zamieniając się w rodziców, zestawiamy przeszłość z teraźniejszością. Wychowanie dziecka w praktyce daleko odbiega od tego, co nie tak dawno zakładaliśmy i obiecywaliśmy sobie oraz naszym dzieciom.
Nigdy nie mów nigdy czyli obietnice kontra realia
Każdy z nas pamięta o tych wszystkich zakazach od rodziców. Nie możesz tam pójść! Zostaw to! Tego nie wolno! Nie ruszaj! – to tylko niektóre z dobrze znanych haseł. Będąc dziećmi pewnie nie raz powtarzaliśmy w myślach, że w przyszłości nigdy tacy nie będziemy, że nasze dzieci będą zupełnie inaczej wychowywane. Tymczasem lata mijają, i okazuje się, że powielamy zachowania swoich rodziców, powtarzając błędy wychowawcze.
Wychowanie dziecka w praktyce – rodzic zawsze wie lepiej?
Rodzice zawsze wiedzą, co jest najlepsze dla dziecka. Jednak często nie potrafią wrócić myślami do jego położenia, nawet nie starają się spojrzeć na dany problem czy sytuację, oczami dziecka. Nagle zapominają o tym, że sami zachowywali się podobne lub dokładnie tak samo. A jak wiemy, karma wraca, bądź jak kto woli, los potrafi być nad wyraz złośliwy. Powracającym tematem wielu rodziców jest jedzenie, a właściwie problem z niejadkami. Ilu z nas w dzieciństwie nie cierpiało szpinaku czy wątróbki? Wpajano nam, że takie, zdrowe produkty musimy jeść, wręcz zmuszano nas niekiedy do ich spożycia, pod groźbą kary czy zachętą nagrody. Ale czy gdybyśmy nie zjedli tej wątróbki, nastąpiłby koniec świata? Oczywiście, że nie. Więc dlaczego naciskamy na swoje pociechy? Jako rodzice, czujemy się zobowiązani, by dbać o swoje dzieci, ich zdrowie i bezpieczeństwo, ale zmuszanie dziecka do jedzenia produktów, które wywołują w nim odrazę, nie jest popisem wychowawczym. Poznawanie nowych smaków powinno być czymś przyjemnym i dobrowolnym. Dzieci bardzo często unikają jedzenia niektórych produktów, jednak wraz z biegiem czasu, sami przekonują się do nieznanych wcześniej smaków. Nic na siłę, nie tędy droga. Brak apetytu na brokuły czy szpinak nie jest wynikiem porażki wychowawczej. My równie dobrze możemy czegoś nie jeść, bo tego zwyczajnie nie lubimy, więc dziecko także ma takie prawo. Uszanujmy to, nie stresujmy siebie i dziecka. Przecież wychowanie powinno być pięknym okresem życia a nie dramatem z niejadkiem w roli głównej.
Nie zapominajmy, że też byliśmy dziećmi i czuliśmy frustrację z powodu tych wszystkich zakazów. Pozwólmy naszym pociechom się ubrudzić, nie zjeść surówki czy pobiegać po mieszkaniu. Przecież to nasze dzieci, którym nie możemy odbierać radosnego dzieciństwa. Wychowanie dziecka to nie zawody. Nie ma rodziców idealnych ale za to są ci kochający, którzy doskonale rozumieją swoje dzieci i ich świat.
Katarzyna Antos