Wakacje, okazja do spotkania ze znajomymi, rozmowy i wspólnej radości z chwili. Zamiast tego setne selfie, wzrok wpatrzony w ekran telefonu i dźwięk powiadomień czatu. Tak wygląda życie przed ekranem, życie wielu osób, które spotykamy każdego dnia. A może także twoje życie?
Smart(fucking) phone
Tytuł utworu jednego z polskich raperów – Vixena, świetnie oddaje współczesne spojrzenie na świat. Przez pryzmat ekranu smartphona, od którego trudno oderwać wzrok. Internet i nowoczesne technologie opanowały nasze życie. Nie bądźmy hipokrytami, korzystamy z tych udogodnień techniki, które tak czy inaczej, bardzo ułatwiają nam życie. Ale zabierają równie wiele. Szczególnie pięknych chwil, czasu i kontaktu twarzą w twarz, czegoś, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu było tak naturalne. Smartphony opanowały nasze życie, przez co nie dostrzegamy tego, dzieje się wokół nas. Żyjemy w wirtualnym świecie, zatracamy się w nim. Ta rzeczywistość, często nijak ma się do realnego świata.
Wakacje przed ekranem
Weźmy pod lupę prozaiczną sytuację. Dwie dziewczyny siedzące w parku, być może koleżanki, może bliskie przyjaciółki ze szkolnej ławki. Obie z nosem wetkniętym w ekran telefonu. Pomiędzy nimi cisza, a dookoła piękna pogoda, malowniczy park i staw z fontannami. Ale one tego nie widzą, nawet nie rozmawiają ze sobą. Pewnie właśnie przeglądają jeden z portali internetowych lub lajkują zdjęcia na Instagramie. A gdyby tak odłożyły na bok telefonu, pooddychały letnim powietrzem i poczuły klimat wakacji? Z pewnością to lepsza perspektywa, a opcji jest wiele. Jednak po co to wszystko, skoro wystarczy smartphone z dostępem do Internetu. Przykre, ale prawdziwe, gdyż to autentyczna sytuacja, zaobserwowana w jednym w polskich miast. Takich sytuacji jest wiele, może nawet miliony. Mnóstwo telefonów i brak kontaktu – takie bliskie i tak skrajne jednocześnie. Witamy w społeczeństwie online…
Obiad ze smartphonem
Częstym przypadkiem, nie tylko wśród młodych ludzi jest niesamowite przywiązanie do telefonu. Bez niego, jak bez ręki. Ale czy smartphone musi uczestniczyć w rodzinnym obiedzie czy spotkaniu ze znajomymi? W końcu siadamy przy wspólnym stole nie tylko by zjeść posiłek, ale celebrować chwile i rozmawiać ze sobą. Tu i teraz. Włosi czy Brazylijczycy nie mają z tym problemu. Długo siedzą przy stole, smakując każdy kęs i rozmawiając, po prostu przebywając ze sobą. Możemy uczyć się od nich takiej celebracji. Samrtphone zajmuje ważne miejsce wśród stołowej zastawy. Posiłek przed zjedzeniem musi być sfotografowany, otagowany i opublikowany. Żeby wszyscy znajomi zobaczyli, że aktualnie znajdujemy się w znanej restauracji. Musi być też fejm, czyli sława, popularność, mierzona liczbą lajków czy serduszek. Tylko w jaką stronę to wszystko zmierza? Czy rzeczywiście musimy udostępniać każdy skrawek naszego życia? Może czasem warto przystopować i odciąć się od tego świata?
Inne czasy
Idziemy z duchem czasu, to nieuniknione. Rozwój jest przecież potrzebny. Wróćmy jednak wspomnieniami do przeszłości. Dawniej nie było komputerów, tabletów czy smartfonów. A jak już się pojawiły, nie każdego stać było na ich zakup. Wtedy nie rozmawiano na czatach, tylko na podwórkach. Nie spotykano się na forach, a na trzepaku, z których gonili wredni sąsiedzi. Grano w berka, chowanego, w gumę czy podchody, a zdjęcia jeśli już, robiono aparatem na kliszę. I nie było mowy o żadnym retuszu czy dziwnych filtrach. Może kiedyś były inne czasy, być może teraz mamy lepszy dostęp do wszystkiego, ale czegoś nam brakuje. Kontaktu, prawdziwej rozmowy, uśmiechu i poczucia, że życie nie toczy się tylko na Facebooku czy Instagramie. W końcu to co najciekawsze jest wokół nas, pora zacząć to doceniać, zgasić kolorowy ekran i popatrzeć przed siebie.
Katarzyna Antos