Choć wyprowadzka dziecka z domu wydaje się nieuchronnym wydarzeniem w życiu każdej rodziny, to niektórzy rodzice nie potrafią się z nim pogodzić. Wbrew pozorom, syndrom opuszczonego gniazda nie dotyczy tylko matek jedynaków. Pojawia się także w sytuacjach, gdy rodzina posiada więcej dzieci. Jakie problemy generuje wyprowadzka dziecka z domu?
Spis treści:
- Wyprowadzka dziecka z domu – etap budowania autonomii
- Gniazdownicy – dlaczego w Polsce jest ich tak dużo?
- Kontrolowanie dorosłych dzieci
- Szacunek dla autonomii dziecka
- Pokój dziecka wciąż czeka na jego powrót
- Jak przejść przez syndrom opuszczonego gniazda?
Wyprowadzka dziecka z domu – etap budowania autonomii
Wyprowadzka dziecka z domu między 19. a 34. rokiem życia stanowi naturalny etap budowania jego autonomii. Nie da się jej uzyskać, gdy pozostajemy w bliskiej relacji z rodzicami i wciąż z nimi mieszkamy. Wówczas zawsze pojawia się problem z odcięciem pępowiny. Jednak trzeba przeprowadzić ten niełatwy zabieg, aby dorosłe dziecko wreszcie mogło żyć pełnią życia i to na własny rachunek.
Gniazdownicy – dlaczego w Polsce jest ich tak dużo?
Polska jest krajem o rekordowej liczbie gniazdowników. Pod tym terminem kryją się osoby dorosłe, które mieszkają z rodzicami. Ta sytuacja wydaje się uzasadniona względami ekonomicznymi. Niestety, zarobki w Polsce nie należą do najwyższych, trudno się za nie samodzielnie utrzymać. Jeśli mamy drugą połówkę, to dużo łatwiej przychodzi nam wynajęcie mieszkania. Wówczas możemy dzielić się wszystkimi kosztami po połowie. Od lat toczy się w Polsce dyskusja dotycząca tanich mieszkań. Przeciętnego młodego Polaka nie stać zakup kawalerki. Nie każdy chce też zadłużać się na 30 lat i stracić w ten sposób niezależność decydowania o swoim życiu zawodowym. Ceny wynajmu mieszkań w dużych miastach potrafią przyprawić o zawrót głowy. Nic dziwnego, że przeciętny gniazdownik woli mieszkać z rodzicami, odkładać wypłatę i kupić coś własnego bez kredytu.
Choć niektórzy młodzi dorośli wyprowadzają się z domu rodzinnego, wynajmują mieszkanie lub kupują własne na kredyt, to rodzice wspierają ich finansowo. Osób niezależnych od rodziców jest stosunkowo niewiele. Warto to podkreślić.
Kontrolowanie dorosłych dzieci
Wyprowadzka dziecka z domu może rodzić potrzebę kontroli. Niektórzy rodzice budzą też w swoich dorosłych pociechach poczucie winy, że te za rzadko bywają w rodzinnych stronach. Do tego dochodzą też naloty i sprzątanie w mieszkaniu dziecka. Niektórzy rodzice nawet zapraszają jego nowych znajomych na Facebooku, żeby ich kontrolować i sprawdzać, czy nie imprezują z ich pociechą. Niewątpliwie jest to toksyczne zachowanie, do którego nie powinno dochodzić.
Szacunek dla autonomii dziecka
Wielu rodziców boi się, że ich dorosłe dziecko nie poradzi sobie samo. Będzie miało bałagan w mieszkaniu. Nie wystarczy mu pensji na opłaty. Niektórzy boją się też, że niedostatecznie mocno wpoili dziecku swoje wartości i te je odrzuci wraz z uzyskaniem autonomii. Trzeba się jednak pogodzić z tym, że każdy ma prawo do błędów, w tym nasza pociecha. To one dostarczają nam cennego doświadczenia życiowego. Poza tym dziecko ma prawo do własnych poglądów. Nie musi zgadzać się z rodzicami w kwestii mieszkania z partnerem przed ślubem. Może reprezentować własne poglądy w tym zakresie.
Pokój dziecka wciąż czeka na jego powrót
Syndrom opuszczonego gniazda sprawia, że wielu rodziców wciąż łudzi się, że ich pociecha do nich wróci. Wówczas pokój dziecka wciąż pozostaje gotowy na jego powrót. Rodzice nie zmieniają jego aranżacji, nie wykorzystują go też do własnych potrzeb.
Jak przejść przez syndrom opuszczonego gniazda?
Wyprowadzka dziecka z domu potrafi być dotkliwym przeżyciem. Co zrobić, aby łagodnie przejść przez syndrom opuszczonego gniazda? Okazuje się, że dobrze robi odnowienie relacji z partnerem, który wcześniej mógł być zaniedbywany. Wiele kobiet ma tendencję do koncentrowania się na potrzebach dziecka do tego stopnia, że męża zaczynają one traktować drugorzędnie. Teraz jest dobry czas, aby partner ponownie stał się najważniejszą osobą w ich życiu.