Do tego prostowanie pokrzywionej rzeczywistości lokalowej tak mi się spodobało, że przełożyłam to na całą resztę. Już nie odpisuję na maile po dwóch tygodniach w panice, że ktoś się obrazi, telefon przypomina mi o terminach płacenia rachunków, a każdy dzień zaczynam od robienia listy zadań do wykonania.
Już nie szukam sobie wymówek żeby nie segregować śmieci i zmieniłam na sensowniejsze taryfy wszystkiego, co tylko możliwe od abonamentu za telefon, po konto w banku. Ale i tak czasem bywam królową dramatu. To chyba taka cecha osobnicza. Tylko nie wiem, czy chcę to w sobie odfaknąć, bo jednak robienie list przysparza mniej powodów do śmiechu. Nawet jeśli śmieję się z własnej głupoty.
O Autorce
Dominika Hilszczańska jest scenarzystką filmową i telewizyjną, tłumaczką i – przede wszystkim – matką, co oznacza, że jest też lekarzem, psychologiem, koleżanką, znawcą dinozaurów, samochodów i kreskówek, nauczycielem i supermenką: jak każda mama.
Zachęcamy do przeczytania innych felietonów Autorki!