Założenie blogu Unfuck Your Habitat jest proste – każdego dnia doprowadźmy do porządku jedną rzecz starając się wyznaczyć sobie zadanie, które zajmie nam około 20 minut. Nieważne, czy to szafka na buty, czy półka z kosmetykami w łazience, ważne żeby odfaknąć sobie jakąś przestrzeń i – co ważniejsze – tak trzymać później. Na stronie roi się od porad i wyzwań, które sobie możemy codziennie wyznaczać. Czego nie przetłumaczymy sami, google translate da radę.
A uważam, że warto. Nie chodzi w tym tyle o sprzątanie, co o zorganizowanie przestrzeni wokół siebie w taki sposób, żeby oszczędzić sobie frustracji, porannej bieganiny w poszukiwaniu portfela, czy kluczy do mieszkania i wiecznego marudzenia z gatunku gdybym tyko była porządniejsza…
Czasem wystarczą nieznaczne zmiany nawyków. Odpruł ci się guzik? Trzymaj przybory do szycia zawsze w tym samym miejscu, a drobne naprawy wykonuj na bieżąco. Wiecznie gubisz klucze? Zainstaluj sobie przy drzwiach kołeczek, na którym ZAWSZE będziesz je wieszać. Dokumenty posegreguj tematycznie i oznakuj, buty w pudełkach opisz w widocznym miejscu…
Dzięki temu szukanie czegokolwiek nie kończy się domowym krajobrazem jak po przejściu huraganu. A kiedy znajomi wpadają z niezapowiedzianą wizytą, nie trzeba ich trzymać w przedpokoju, zbierając w panice papiery ze stołu i swetry z oparć krzeseł.Wszystko w domu ma swoje miejsce i właśnie tam, i tylko tam, można je znaleźć.
Dałam sobie pięć dni. Co prawda autorka unfuckyourhabitat doradza metodę małych kroków, ale zdecydowałam się na blitzkrieg. Małe kroki, to sobie mogę robić później. W poniedziałek zajęłam się szafami. Myślałam, że zacznę od czegoś prostego. Naiwniaczka.