Uwaga i miłość cd.

Rodzice nastolatków często zakładają, że ich gesty zostaną wyśmiane przez dzieci, które kreują się na dorosłych. Czy powinniśmy zapewniać o potędze rodzicielskiej miłości córkę, która od dwóch lat ma chłopaka? Odpowiedź brzmi: tak. Każdy chce być kochany bezwarunkowo. Taką miłość mogą zapewnić tylko rodzice, w relacjach damsko-męskich na próżno jej szukać. Związek kobiety i mężczyzny początkowo opiera się na chemii, w miarę upływu czasu zaczyna liczyć się zdolność do wypracowywania kompromisów.

Dziecko, które czuje się kochane, nie musi walczyć o uwagę rodziców. Jeśli chcemy wyposażyć swoją latorośl w pewność siebie, każdego dnia zapewniajmy ją o swoich uczuciach. Pociecha powinna mieć świadomość, że może porozmawiać z nami o każdym problemie. To bardzo ważna deklaracja, nawet jeśli dziecko nigdy nie poprosi rodziców o wsparcie. Liczy się świadomość, że nie jesteśmy sami na świecie i każdą przeszkodę można pokonać przy pomocy bliskich.

Przymus – zdradliwa broń

Dziecko nie chce jeść brukselki, za każdym razem wyławia ją z zupy. Ty denerwujesz się, że pociecha demonstruje swoje kaprysy i straszysz ją wizją wieczoru bez dostępu do komputera. Rodzice często zakładają, że w ten sposób wpłyną na postawę latorośli. Niestety, nakazy i zakazy często działają inaczej, niż pierwotnie zakładaliśmy. Liczyliśmy, że dziecko pod naszą presją, zje znienawidzoną brukselkę? Nawet jeśli to zrobi, to znienawidzi warzywo, do konsumpcji którego zostało zmuszone. Nie zmuszajmy latorośli do jedzenia rzeczy, za którymi nie przepada. Zanim poinformujemy ją o przewidzianej karze, spróbujmy ustalić przyczynę niechęci do brukselki. Nie lekceważmy zdania dziecka, ponieważ deprecjonując jego opinię, pokazujemy mu, że szczerość nie popłaca. Warto wsłuchać się w głos pociechy. Być może problemem nie jest sama brukselka, ale sposób w jaki ją przyrządzamy? Niektóre warzywa potrzebują wyrazistych przypraw. Gdy planujemy wieczorne menu, pytajmy dziecko o zdanie, pokażmy latorośli, że liczymy się z jej opinią. Nasza postawa zaprocentuje w przyszłości. Osoby, które chodząc do przedszkola, miały wpływ na swój ubiór, lepiej radzą sobie w dorosłym życiu. Te, którym wszystko podsuwano do nos, często mają problem z samodzielnym podejmowaniem decyzji.

Problemów wychowawczych nie należy traktować jako osobistej klęski. Kontestacja i bunt wobec zastałego porządku leżą w naturze młodych ludzi. Gdy na horyzoncie pojawią się problemy, nie zamiatajmy ich pod dywan. Każdą przeszkodę można pokonać pod warunkiem, że opracujemy odpowiednią strategię. Rozmowa, zrozumienie i miłość stanowią klucz do sukcesu. Pokażmy dzieciom, że nie jesteśmy zamknięci na ich opinie.