Dlatego taki właśnie mam plan na 2013 rok. W ramach noworocznego postanowienia zamierzam ogłosić zgon tego, co wydaje mi się, że powinnam robić, a co mi całkiem nie wychodzi. Na dodatek mnie unieszczęśliwia, ale z niewiadomych przyczyn nadal mi się wydaje, że ma naturę pokrywki, która odkręca się dopiero po głębokim wdechu, więc warto dalej próbować. Potem sama sobie pogratuluję naprawdę pięknej katastrofy.

Wszystko to, nad czym się biedzę od lat, a co konstruktywne jest niemal tak samo, jak walenie głową w ścianę i potrzebne, jak kotu buty, potraktuję jak osobiste Waterloo – ale zamiast się potem wysłać w cholerę na Elbę i snuć sny o potędze znajdę sobie bitwę, która jest potencjalnie do wygrania. I po której w całym królestwie zapanuje radość, pokój i kolorowe jednorożce. A potem, to już będę żyć długo i szczęśliwie. Bez papierosa oczywiście. Bo tego spieprzyć nie zamierzam.

Trzymajcie kciuki.

O Autorce

Dominika Hilszczańska jest autorką scenariuszy filmowych i telewizyjnych. Mieliśmy tu też napisać, że pali, jak smok, ale to już nieaktualne – i oby nigdy nie wróciło.

Zapraszamy do lektury innych felietonów pani Dominiki!