Jesteśmy narodem, który się wspiera i potrafi być solidarny. Niestety w niektórych sytuacjach wychodzi z nas brak empatii i wielka obojętność. Znieczulica XXI wieku to dość powszechny problem. Jak ludzie reagują na trudne sytuacje?
Paraliżujący strach i udawanie, że to mnie nie dotyczy
Prawdziwe oblicze człowieka wychodzi w trudnych sytuacjach, często stresowych i nagłych. Wtedy uruchamiają się różne instynkty. Nie wiemy jak się zachować lub zachowujemy irracjonalnie. W momencie zdarzenia, którym może być wypadek czy kradzież na naszych oczach, człowieka ogarnia strach. Jest to strach przed potencjalnym zagrożeniem, przecież taka sytuacja mogła dotknąć także nas. Przy takich zdarzeniach często udajemy, że to nas nie dotyczy, bo to nie my jesteśmy bezpośrednimi ofiarami. Ale przecież patrzymy, przechodzimy, widzieliśmy co się właśnie stało i nie zrobiliśmy nic, zupełnie nic. Jesteśmy częścią jednego społeczeństwa, więc jak najbardziej nas też to dotyczy, powinniśmy zareagować, pomóc w jakiś sposób. Dlaczego tego nie uczyniliśmy?
Powszechna znieczulica
Wydawać by się mogło, że uodporniliśmy się na ludzką krzywdę. Nie generalizujemy, ale obserwujemy i opisujemy to, co widzimy i czego doświadczamy. I często wnioski okazują się pełne przykrości. Przecież jak tak można? Wyobraźmy sobie sytuację, że dostrzegamy na chodniku leżącą osobę. Nie mamy pojęcia czy jest trzeźwa, czy zemdlała, może dostała zawału serca lub udaru. Uznajemy jednak, że pewnie jest pijana i idziemy przed siebie dalej. W tym czasie, ta osoba może umrzeć, ale kogo to obchodzi, skoro nie może liczyć na pomoc przechodniów. W sieci znajdziemy wiele eksperymentów społecznych tego typu, które sprawdzają, czy ludzie są skłonni do pomocy przypadkowym osobom, nawet w centrum miasta. Statystyki przerażają, bo reagujących jest niewielu. Jesteśmy obojętni, boimy się, że może osoba nas zaatakuje. Przeraża nas fakt, że stało się coś niedobrego i być może dlatego nie chcemy działać. Takie sytuacje, jak wspomniane omdlenie, zdarzają się każdego dnia. Mogą nas spotkać na spacerze, czy podczas zakupów w sklepie. Co wtedy zrobimy? To już zależy od nas, sumienia i świadomości tego, że nasza reakcja może uratować komuś życie.
Ktoś na pewno już zadzwonił
Innym zdarzeniem będzie jakikolwiek wypadek czy też omdlenie lub zaobserwowanie pijanego kierowcy. Co powinniśmy zrobić w takiej sytuacji? Najlepszym wyjściem byłby telefon, czy to na policję czy pogotowie, w zależności od danego zdarzenia. Ale co czynią, a właściwie czego nie czynią ludzie? Nie dzwonią, bo uważają, że na pewno ktoś już zrobił to przed nimi. Przechodzień, który nie ma takiej pewności, powinien zadzwonić po pomoc, zareagować. Nie ważne, że dyspozytornia dostanie dziesięć takich samych zgłoszeń. Lepsze dziesięć zgłoszeń niż żadne. A jak wiemy, w kwestii ludzkiego życia liczy się czas. Często minuty czy sekundy, więc nie ma po co zwlekać, tylko trzeba sięgnąć po trochę rozumu.
Okropnie się boimy. Nasza obojętność jest często pewną maską. Nie chcemy uczestniczyć w trudnej sytuacji, więc lepiej jest przejść obok. Minąć problem i iść w swoją stronę. Niestety przez taką znieczulicę, stajemy się nieczuli na ludzką krzywdę, na potrzebę pomocy. A nigdy nie wiadomo, kiedy sami będziemy jej potrzebowali. Czy wtedy chcielibyśmy, by ktoś minął nas spokojnie, nawet nie wzywając pomocy?
Katarzyna Antos