Z kolei kobiety z Krzeszowskiego Koła Gospodyń Wiejskich miały dosyć bycia na drugim planie. Zorganizowały się i promują swój region, pracowicie mieszając kopyściami w miedzianych kotłach powidła śliwkowe, które, skubane, trzeba smażyć aż dwie doby . Ale nie poprzestały na mieszaniu. W kilka lat doprowadziły do wpisania na Listę Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa aż cztery lokalne specjały. Jako miłośniczka kanapek z białym serem i powidłami kibicuję im z całych sił.
I tak sobie myślę… Może i mamy śmieszne płace w porównaniu do wynagrodzeń w krajach Zachodniej Europy, polityków oszołomów, którzy mnożą absurdalne przepisy zakręcone tak, żeby obywatelowi kreatywność i chęć działania w pięty poszła, no i że strażakiem już na pewno nie zostanę. Ale może zostanę kimś innym? Choćby tylko na pół etatu, albo ćwierć? Bo skoro one mogły, to ja też. I wszystkie kryzysy mogą mi skoczyć.
No dobra, może się zagalopowałam, ale na pewno już mnie nie wystraszą.
O autorce
Dominika Hilszczańska pisuje scenariusze filmowe, matkuje dwójce chłopaków, czyta, co jej w łapy wpadnie i aktualnie marzy o wysłaniu w kosmos hałasujących za oknem robotników, którzy nie pozwalają jej się skupić na pisaniu.