Wpis z bloga, że dojrzała kobieta jest fajniejsza, bo jak się owoc wcześniej nadpsuje, to potem robi się z niego wino. Nie mogę autorce odmówić logiki i jakoś mi lepiej na duszy po tej lekturze.
Robię notatkę w pamięci, żeby za każdym razem, kiedy przypomną mi się wszystkie głupoty popełnione w życiu, jednocześnie pomyśleć o procesie fermentacji winogron. I najlepiej przekonać się od razu na własnych kubkach smakowych, jak się ma wiek do bogactwa bukietu. Zadowolona wracam do rezultatów wyszukiwania.
Znajduję wierszyk, że kobieta po pięćdziesiątce ma się super, bo już jest mądra, wiele widziała, odchowała dzieci, zaprawiła się w małżeńskich bojach. Bo wtedy się najwyraźniej osiąga dojrzałość. Po conajmniej dwudziestu latach małżeństwa. Rozwódki obejdźcie się smakiem.
Dalej: nietrzymanie moczu, osteoporoza, nordic walking, schudnij po menopauzie, ty też możesz nosić ładne sukienki (choć jesteś już w pewnym wieku), krem na zmarszczki, makijaż, krem, makijaż, klimakterium, krem, krem, zestaw kremów… Wtem…
Odmóżdżona i znudzona prawie na śmierć, z rozpędu niechcący klikam w wyniki wyszukiwania przetłumaczone dla mojego hasła na język angielski i otwiera się przede mną zupełnie nowy aspekt dojrzałości, na całkowicie przeciwnym do nietrzymania moczu biegunie.