Felietony Styl życia
Bezpieczna dojrzałość – felieton
Jak się robi coś dla kogoś, dobrze poznać kto zacz. Niby zazwyczaj mierzy się swoją miarą, ale jak już pisać, to obiektywnie. Dlatego kiedy dowiedziałam się, że mam pisać dla tego portalu chciałam dowiedzieć się więcej o jego Czytelniczkach.
Jak się robi coś dla kogoś, dobrze poznać kto zacz. Niby zazwyczaj mierzy się swoją miarą, ale jak już pisać, to obiektywnie. Dlatego kiedy dowiedziałam się, że mam pisać dla tego portalu chciałam dowiedzieć się więcej o jego Czytelniczkach.
Przeczytałam teksty, Wasze komentarze, ale nadal miałam niedosyt informacji ogólnych. Takich o, wybaczcie określenie, grupie docelowej. Ale nic to. Nie od dziś wiadomo, że od czasu wynalezienia internetu głodnym wiedzy żyje się łatwiej. Przecież wystarczy wpisać w okienko odpowiednie słowo, a w kilka sekund znajdziemy się w krainie wyczerpujących odpowiedzi, instrukcji i przepisów na wszystko.
No, to sprawa załatwiona – pomyślałam zadowolona, bo chociaż ciągle Google nie odpowiada na pytanie jak żyć? (wiem, bo codziennie sprawdzam), to przecież i tak wie sporo…
Po wpisaniu w wyszukiwarkę frazy kobieta dojrzała na pierwszym miejscu pojawia się szczegółowa instrukcja, ja powinna malować się kobieta, której owal twarzy opadł, a zmarszczki konkurują z rowem mariańskim w kategorii głębokość. Klikam.
W krótkim filmiku na oko dwudziestokilkulatka prezentuje krok po kroku nakładanie pudru, różu i cieni, na kurze łapki (których nie posiada) i starcze plamy (które są dla niej tworami równie mitycznymi, co potwór z Loch Ness).
Bardzo to pomocne. Dziewczę każe mi pamiętać, że z wiekiem ważny jest umiar. Wysnuwam wniosek, że zaczęła malować się w wieku lat pięciu i od razu weszła w fazę chcę wyglądać jak ten facet z Kiss i zirytowana klikam dalej.
Wpis z bloga, że dojrzała kobieta jest fajniejsza, bo jak się owoc wcześniej nadpsuje, to potem robi się z niego wino. Nie mogę autorce odmówić logiki i jakoś mi lepiej na duszy po tej lekturze.
Robię notatkę w pamięci, żeby za każdym razem, kiedy przypomną mi się wszystkie głupoty popełnione w życiu, jednocześnie pomyśleć o procesie fermentacji winogron. I najlepiej przekonać się od razu na własnych kubkach smakowych, jak się ma wiek do bogactwa bukietu. Zadowolona wracam do rezultatów wyszukiwania.
Znajduję wierszyk, że kobieta po pięćdziesiątce ma się super, bo już jest mądra, wiele widziała, odchowała dzieci, zaprawiła się w małżeńskich bojach. Bo wtedy się najwyraźniej osiąga dojrzałość. Po conajmniej dwudziestu latach małżeństwa. Rozwódki obejdźcie się smakiem.
Dalej: nietrzymanie moczu, osteoporoza, nordic walking, schudnij po menopauzie, ty też możesz nosić ładne sukienki (choć jesteś już w pewnym wieku), krem na zmarszczki, makijaż, krem, makijaż, klimakterium, krem, krem, zestaw kremów… Wtem…
Odmóżdżona i znudzona prawie na śmierć, z rozpędu niechcący klikam w wyniki wyszukiwania przetłumaczone dla mojego hasła na język angielski i otwiera się przede mną zupełnie nowy aspekt dojrzałości, na całkowicie przeciwnym do nietrzymania moczu biegunie.
Hmmm… Chcąc, nie chcąc zastanawiam się nad tym, czy MILF to ja? A może lepiej jak się jest Cougar? Na osłodę nicości z osteoporozą mamy własną, odrębną kategorię w pornografii – czy można to uznać za kosmiczny awans społeczny?
Wracam do kremów i hormonów sojowych. Tam jakoś bezpieczniej… Wygodniej…
Zaraz, zaraz…. Jeszcze raz sprawdzam historię przeglądarki. Wszystko, no dobra, prawie wszystko, co do tej pory przeczytałam na temat dojrzałych kobiet było właśnie takie. Bezpieczne. Bezpieczne kolory w makijażu. Bezpieczna fryzura. Bezpieczna długość spódnicy. Bezpieczny sport żeby nie nadwyrężyć stawów. Bezpieczna dieta…
Oj pisanie o takich bezpiecznych rzeczach, to będzie jakaś koszmarna robota. I wtedy pomyślałam sobie o takiej Susan Sarandon, Krystynie Jandzie, Iris Apfel, Dorocie Wellman. Do diabła, przecież w pewnym wieku jest też Tilda Swinton!
Nie mówię, że one nie wspomagają niedoborów estrogenowych suplementami i niczym się nie smarują, ale czy zastanawiają się nad tym, jaka długość, czy kolor kiecki będą bezpieczne? Dam głowę, że wy na pewno też nie. A może jednak, ale wkurza was to?
Może by tak przestać się trzymać instrukcji? Zapomnieć o określeniach bezpieczna długość i kobieta w pewnym wieku powinna?
Przecież kobiety dojrzałe to nie jakiś gang, wymachujących kijkami do nordic walkingu starszych pań, natartych kremem z retinolem, owiniętych w gustowne szale w kolorach ziemi, z jedyną właściwą, podaną przez ekspertów ilością różu na policzkach.
I już wiem, o czym będę dla was pisała.
Ale nie martwcie się, nie będę namawiała nikogo do tego, żeby jak stoi wybiegł z domu, pojechał stopem do Indii, ogolił głowę i podpalił się na znak solidarności z Tybetem, ale może by tak od tego bezpieczeństwa trochę odpocząć? Bo chyba żadna dodatkowa zmarszczka nie powinna nas tak martwić, jak nuda, do której od słowa bezpieczne niebezpiecznie blisko. Ale o niej też będzie. Bo „nienudność” może być bardzo męcząca.
O autorce
Dominika Hilszczańska jest matką dwóch synów, psa i serialu telewizyjnego Licencja na wychowanie. Ma żyłkę pirata drogowego, ostry język i złote serce. I radzi, żeby nie sprawdzać czym jest MILF – uwierzcie na słowo, że to coś nieprzyzwoitego.
« Kamica żółciowa