Kiedyś bez problemu można było znaleźć dobry tusz pogrubiający. Nie miałyśmy do dyspozycji aż tylu marek, ale maskary były lepsze niż obecnie. Dlaczego tak trudno znaleźć dobry tusz pogrubiający?
Moda na silikonowe szczoteczki
Od pewnego czasu ciężko o maskarę, która zawiera zwykłą, włochatą szczoteczkę bez zbędnych udziwnień. Silikonowe szczoteczki ładnie wydłużają włoski i zapobiegają ich sklejaniu, ale w rezultacie nie dodają im objętości. To nie są aplikatory, dzięki którym nasze rzęsy ulegną spektakularnemu zagęszczeniu. Trzeba to mieć na uwadze przy wyborze tuszu.
Zbyt wodnista konsystencja tuszu
Jeśli maskara ma rzadką, wodnistą konsystencję, nie oczekuj od niej pogrubienia. Taki tusz zazwyczaj jedynie skleja rzęsy, ewentualnie przy dobrze zaprojektowanej szczoteczce ładnie je wydłuża, ale miłości z tego nie będzie.
Ciągła zmiana formuł
Na rynku jest mnóstwo firm kosmetycznych oferujących kosmetyki do makijażu. W rezultacie prześcigają się one w ulepszaniu formuł. Często wypuszczają nowości, bo nie mogą być gorsze od konkurencji. Jednak taki pośpiech nie sprzyja opracowywaniu dobrych formuł. Wkradają się niedoróbki, przez co nie jesteśmy zadowolone z kolejnych maskar.
Udziwnione szczoteczki
Szczoteczka w kształcie ósemki itp. to kolejny powód, dla którego nie umiemy uzyskać pożądanego efektu. Czymś takim nie da się często ładnie pomalować, bo przez przewężenie na szczoteczce, środkowe włoski zostają słabiej pociągnięte tusze. Praca z tymi aplikatorami bardzo często wymaga istnej gimnastyki.
Moda na doklejanie kępek
Ostatnio bardzo modne stało się doklejanie sztucznych rzęs, kępek oraz przedłużanie rzęs metodą 1 do 1. W rezultacie część konsumentek stała się bardzo mało wymagająca wobec tuszy do rzęs. Tymczasem nie każda z nas chce nosić na powiece ciało obce. Wiele preferuje efekt solidnie wytuszowanych rzęs. A przy użyciu kosmetyków dostępnych aktualnie w drogerii ciężko takowy uzyskać.