Wydawnictwo Zysk i s-ka ogłosiło konkurs “Napisz opowiadanie z Północną Drogą”. Należało wpleść w swój tekst cytaty z książki Elżbiety Cherezińskiej. Z największą przyjemnością publikujemy drugą część jednego ze zwycięskich tekstów – naszej wspaniałej Czytelniczki – Filodendron!
Pierwszą część opowiadania możecie przeczytać tutaj.
W tym czasie łatwo było o śmierć. Ludzie bali się. Strach ściąga śmierć. Przywabia śmierć przypadkową, niezdecydowaną, taką, która sama nie wie, kogo zabrać. Jan napisał mi kiedyś. Od tego czasu dobro nie mogło pozostać całkowicie dobre, ale i zło w moim życiu nie było zupełnie złe. Sytuacja tych młodych żołnierzy, którzy pod groźbą śmierci – musieli walczyć z Solidarnością była tragiczna. Wtedy, kiedy Jan był w wojsku, czekał na odpowiedź na swój list. Nie odzywał się czekając. Ja nieświadoma jego miłości i tęsknoty czułam się opuszczona i umierałam z braku miłości. Miłości nie można zgromadzić na zapas. Nie można się nią przesycić. Nigdy nie jest jej za wiele. Żałuję tylko… że byłam tak potwornie głupia, że nie przeczytałam dokładnie tego listu i podpisu nadawcy. To idiotyczne, moje zachowanie doprowadziło do naszego rozstania się na przeszło trzydzieści lat, a może i na całe życie. Bardzo żałuję, że straciliśmy tyle lat, nie byliśmy razem, choć tak bardzo się kochaliśmy. Jan wiele razy był potem w moim mieście, czekał pod blokiem, nigdy jednak nie miał odwagi zapukać do drzwi , bo bał się, że jestem już szczęśliwą mężatką. I nie chciał zepsuć mi życia.
O ironio losu, ja byłam cały czas sama i to z małym dzieckiem, tak chętnie i z taką radością powitałabym go. Ale on nie przyszedł, nie starczyło mu odwagi, cały czas myślał, że go odtrąciłam… bo wszystko w życiu ciągle się zmienia. Nic nie jest po staremu, to już do mnie dotarło. Ale wciąż jeszcze z myślą tą się nie mierzę, jeszcze nie mam na to siły. On nie miał siły i ja nie miałam siły – ułożyliśmy sobie życia zdała od siebie z niewłaściwymi osobami. Jedyną wartością są nasze dzieci – ale nie wspólne, bo wspólnych nie mamy.
Gdy był jeszcze na studiach , wyjeżdżał często, ale raczej na krótko. Za każdym razem drżałam, że to już…, że już nigdy nie wróci. Miałam złe przeczucia. Jednak wtedy wracał, bo trzymały go studia. Po studiach wyjechał, jednak przyjechał jeden raz – po dyplom. Zadzwonił. Było lato, wróciłam właśnie z nad morza – opalona i wypoczęta. Jego telefon sprawił mi ogromną radość, był cudowną niespodzianką. Gdy usłyszałam jego głos –oszalałam z radości. Natychmiast się umówiliśmy. Wzięłam taksówkę, żeby jak najszybciej znaleźć się w hotelu, w którym się zatrzymał. Bez słowa wpadliśmy sobie w ramiona, szybko rozebraliśmy się, bo nasze ciała pragnęły siebie tak samo jak nasze dusze.