Przy jej łóżku na krześle siedział mąż. Trzymał ją za rękę, płakał po cichutku, mówił coś do siebie. Jednak Anna słyszała go. On myślał, że jego żona umiera. Zaczął coś mówić o cudzie odmienienia, modlił się o zmianę losu. Nagle bardzo zbladł i powiedział : Najwyraźniej było tylko lękiem, który złapał za gardło, kiedy spojrzałem na świadectwo śmierci. Cud odmienienia nie następuje. I zamilkł.

Potem zaczął mówić tak, jakby z kimś dyskutował. – To wszystko prawda, ale jeszcze wyrazistszą prawdą jest to, że ani jednej rzeczy nie żałuję i czasu bym nie cofnął. Anna jest miłością mojego życia, podarunkiem od losu. Aniołem, który rozświetla moje życie.

Tymczasem Anna zastanawiała sie nad swoim życiem. Tak bardzo kiedyś chciała być z Janem. Życie jednak poszło inna drogą. Jan był przeszłością, ale ostatnio cały czas miała z nim kontakt pisemny. Był więc także teraźniejszoscią. Jej uczucia do niego falowały. Raz były większe, raz mniejsze. Musiała pilnować, żeby nie rosły ponad miarę, bo wówczas spowodowałyby rozpad jej rodziny.

Mąż patrzył na Annę leżącą w szpitalnym łóżku. Zadrżał. Lśniła w mroku jasnością skóry. Urokiem kobiety pewnej siebie i jednocześnie zasłaniającej tajemnicę tajemnicą. Władczej, lecz niespełnionej. Przez chwilę poczułem lęk. Lęk o to, że nie wiem nic. Te słowa o lęku huczały mu w głowie. Zawsze miał niesamowitą intuicję. Nie chciał tajemnic, chciał prawdy. Czasem jednak lepiej, gdy niekóre prawdy zostaną nieodkryte. Zawsze czuł, że Anna miała swoje tajemnice, często się zamyślała lub płakała z niewiadomego powodu. Mówiła, że to od menopauzy, że to hormony, nerwy…

Nagle Anna poczuła, gwałtowne bicie serca, zrobiło się jej bardzo gorąco i duszno. Ciało jej zaczęło drżeć. Z wielkim trudem próbowała otworzyć oczy i udało się jej to. Wzięła głęboki oddech. Obudziła się po tygodniowej śpiączce. Spojrzała na męża, który płakał z radości, a w jej głowie huczały słowa, które napisał Jan, gdy ją odnalazł – odnalezienie Ciebie Anno było dla mnie jak odnalezienie mitycznej ALANTYDY, tak nieprawdopodobne i tak cudowne. Anna wiedziała, że już na zawsze pozostanie ze swoją wielką tajemnicą. Mąż nachylił się nad nią, całował jej rękę a Anna uśmiechała się do niego. Jej błękitne oczy patrzyły na niego z czułością. Ona wiedziała, że nie może mu powiedzieć o tajemnicy Atlantydy.

Filodendron