Wiele osób jest sceptycznie nastawionych wobec takich prostych sposobów, ale warto od tego zacząć. Często jest bowiem tak, że najprostsza metoda daje najlepsze efekty. Lepiej przecież przytulić się do męża, popatrzeć na piękne kwiaty, czy wziąć relaksującą kąpiel niż łykać tabletki uspokajające…

Po drugie

Nie daj się zwariować otoczeniu. Wiele osób wyolbrzymia problemy, a potem jeszcze dzieli się tymi „spostrzeżeniami” z innymi.

Nie raz znalazłam się w takiej sytuacji, kiedy ktoś zaczął mi opowiadać, jak to jest źle i trudno. Tu dobrym przykładem mogą być studenci. Tuz przed egzaminem czy przed spotkaniem z wykładowcą niektórzy opowiadają, jakie to trudne zaliczenie czy też jaki to wymagający i niesprawiedliwy profesor.

Rzeczywistość zazwyczaj jest inna, ale ziarno niepokoju już kiełkuje. Zazwyczaj starałam się nie słuchać takich „rewelacji”, często odchodziłam na bok, albo po prostu rozmawiałam ze swoimi przyjaciółmi na inny temat. Dzięki temu do sali wchodziłam spokojna, pełna optymizmu, a nie znerwicowana i „nakręcona” przez wymyślone historie.