Odkąd z wywiadu z pewną młodą projektantką dowiedziałam się, że ubrania jej marki mogą nosić nie tylko młode kobiety, ale nawet te po trzydziestce, zastanawiam się trzy razy zanim wejdę do którejkolwiek sieciówki. No, bo tam prawie same uczennice i studentki, to może jeszcze mnie ktoś wyprosi…

A co, jeśli tam mają jakiś wykrywacz wieku? Może instalują coś w bramkach przy wejściu, kto ich tam wie? Jeszcze niedawno w gazetach pisano, że czterdziestka to nowa trzydziestka! Może niepotrzebnie się wtedy ucieszyłam…

Jak zwykle zapytałam wyszukiwarki, co o tym myśli i znalazłam garść jakże odkrywczych informacji na temat tego, co po trzydziestce należy z szafy wyrzucić. Ba! Nawet po ślubie nie wypada nosić tego i owego, chociaż autorka tych złotych myśli nie napisała, czy tylko wtedy, jak ślub jest po trzydziestce, czy nie.

Na szczęście rozwiodłam się trzy lata temu, a z trzydziestką też już po zupie. Pomstując w duchu na wyszukiwarkę i wszystkich, którzy tak chętnie robią listy tego, czego mi najwyraźniej nie wolno już od jakiegoś czasu, wyszłam na spacer, żeby skonfrontować nowo nabyta wiedzę z rzeczywistością.

Niestety rozpadało się i pies, który wyjątkowo nie lubi mieć mokrego futra, zaparł się, że koniecznie musimy wracać.

Siedząc na swojej suchej kanapie, na osłodę nieudanej wyprawy badawczej weszłam na blog Advanced Style.