On uwielbia poezję, ja też. Często przysyła mi wiersze o miłości. Wie, że poeci najlepiej oddają sedno tego uczucia. Bywało, że leżąc obok męża „płakała z tęsknoty za Janem. Tragiczne było to, że odnalazł ją dopiero, gdy była po ślubie, a nie przed. Przez dziesiątki lat myślała, że ją zwyczajnie zostawił i zapomniał o niej. Ona też już o nim zapomniała. Jednak te wiersze i maile o tęsknocie i miłości zrobiły swoje. Anna miała chaos w głowie i zamiast skupić się na mężu jej myśli często leciały do Jana. Nie można już było nic zrobić, było za późno na wszystko. Zaczęła w myślach mówić do siebie, to był monolog, którego nikt nie słyszał. Jej ciało niby spało lecz umysł pracował intensywnie. Myślała: ostatnio prosił o niegrzeczne zdjęcia mnie – nagiej. Ktoś by pomyślał, że jest jakimś prostakiem, otóż nie – jest poważnym, wykształconym przedsiębiorcą – ale po prostu jest mężczyzną, który lubi popatrzeć na piersi i tyłeczek ukochanej kobiety – mogła się cieszyć, że to chodzi o jej tyłeczek.

Zagubiliśmy się w stanie wojennym. Od razu po studiach wzięli go do wojska . Z młodego magistra zrobili obrońcę stanu wojennego, nikt nie pytał go o zdanie. Zrobili z jego życiem to co chcieli. Zabrali przeszło dwa lata jego młodego życia. A on przez ten czas ubolewał, że zapomina wiadomości ze studiów, a przede wszystkim, że nie może odejść z wojska, bo to byłaby dezercja. Wiadomo jaka w stanie wojennym była kara za dezercję – rozstrzelanie. Napisał do mnie list. A ja głupia myślałam, że to był list od mojego kolegi z pracy, którego wzięli do Elbląga, do wojska. Tak się złożyło, że Jan też był w Elblągu o czym nie miałam zielonego pojęcia. Tego listu nawet dokładnie nie przeczytałam. Były to oświadczyny Jana. Pisał, że pobierzemy się, że będziemy mieszkać u jego rodziców. A ja ten list podarłam myśląc, że to oświadcza mi się ten kolega. Gdy po latach dowiedziałam się, że to był list od Jana, myślałam, że umrę z rozpaczy. Trzydzieści zmarnowanych lat. Ja i on nieszczęśliwi – przez jedną, moją pomyłkę. Ja myślałam, że on mnie zostawił i zapomniał na zawsze, a on, że ja nie kocham go i nie chce za niego wyjść.

Muszę wrócić do początku. Poznaliśmy się przypadkowo. Wtedy byłam młodą dziewczyną. Koleżanka ze studiów poznała na juwenaliach dwóch chłopaków. Zadzwoniła do mnie, prosiła żebym przyjechała, bo jakoś głupio jej siedzieć z dwoma chłopakami i rozmowa się nie klei. Powiedziałam, że jej pomogę. Ładnie się ubrałam i pojechałam do akademika. Weszłam do pokoju i zamarłam. Nasze oczy się spotkały. To był on, ten wymarzony, moja druga połówka jabłka. Czułam to od razu i on to czuł . Byliśmy w siebie wpatrzeni i już wiedzieliśmy, że to jest miłość. Tak to była miłość od pierwszego wejrzenia. To było przeznaczenie. Los jest nieunikniony, doświadczam tego, odkąd się urodziłam. Swoje przeznaczenie mają tak ludzie, jak i bogowie.