Do kogo wędruje powieść Nicolasa Vaniera pt. Bella i Sebastian? Nadeszła pora na rozstrzygnięcie konkursu.
Jest rok 1943. Mieszkańcy spokojnej alpejskiej wioski cierpią pod niemiecką okupacją. Jakby tego było mało, w okolicy pojawia się groźne zwierzę, które porywa owce z ich stad. Górale organizują polowanie na Bestię.
Podczas wędrówki w górach samotny, wychowywany przez dziadka chłopiec spotyka zdziczałego psa. Czy to właśnie on dziesiątkuje stada? Czy opuszczony chłopiec i skrzywdzone zwierzę będą potrafili sobie zaufać? W jaki sposób Bella i Sebastian staną się wojennymi bohaterami?
Książka Nicolasa Vaniera to opowieść o pięknie życia w zgodzie z dziką przyrodą i możliwości zachowania człowieczeństwa w okrutnych czasach wojny.
Na podstawie scenariusza filmu Bella i Sebastian autorstwa Juliette Sales, Fabiena Suareza i Nicolasa Vaniera, produkcji Radar Films, Epithete Films, Gaumont, M6 Films i Rhône-Alpes Cinéma. Oparte na serialu telewizyjnym Bella i Sebastian – według scenariusza i w reżyserii Cécile Aubry.
Napisane we współpracy z Virginie Jouannet.
Wygraj książkę Nicolasa Vaniera pt. Bella i Sebastian!
Aby zdobyć jeden z pięciu egzemplarzy książki Nicolasa Vaniera pt. Bella i Sebastian, wystarczyło w sposób kreatywny odpowiedzieć na poniższe pytanie.
Czy możliwa jest przyjaźń między zwierzęciem a człowiekiem? Swoją odpowiedź pokrótce uzasadnij.
Poniżej przedstawiamy nagrodzone odpowiedzi:
Głęboko wierzę w przyjaźń między człowiekiem a zwierzęciem. Mój pies o imieniu Lila każdego dnia udowadnia, że zwierzęta mają bardzo rozbudowaną empatię. Gdy jamniczka widzi, że mam zły humor, sama do mnie przybiega i liże mnie po rękach. Gdy trzęsę się z zimna po powrocie do domu, a jestem okropnym zmarzluchem, Lila kładzie się pod moje nogi i je ogrzewa. Gdy boli mnie brzuch podczas „kobiecych dni”, Lila próbuje mi go wygrzać niczym termofor. Jest naprawdę kochana, już nie raz uratowała mnie od tarapatów. Przegoniła mężczyznę, który zaatakował mnie w parku, dlatego wierzę, że przyjaźń między człowiekiem a zwierzęciem jest możliwa – Zofia N., Włocławek.
Nie tylko wierzę w przyjaźń między człowiekiem a zwierzęciem, ale wierzę też, że nasi bracia mniejsi mają duszę i ich żywot nie kończy się na ziemskim padole. Moją największą miłością pozostanie papuga Piotruś, która towarzyszyła mi każdego dnia przez 20 lat. Ona, jak mało kto, wyczuwała mój nastrój. Gdy byłam smutna, radośnie ćwierkała. Gdy byłam radosna, dokazywała. Nauczyła się nawet wołać moje imię i zawsze wchodziła mi na ręce z nadzieją, że ją pogłaszczę. Robiłam to z przyjemnością. Gdy pewnego marcowego poranka wstałam, Piotruś ćwierkał, ale to powitanie było zupełnie inne niż zazwyczaj, gdy weszłam do łazienki, usłyszałam cichy pisk. Pobiegłam do pokoju, a Piotruś był martwy. Wiem, że dożył sędziwego wieku, ale wciąż bardzo za nim tęsknię. Wierzę jednak, że jeszcze się spotkamy na tęczowym moście – Lena K., Chełm.
Zwierzęta nierzadko okazują się lepszymi przyjaciółmi od ludzi. Wielu z nas kieruje się w codziennym życiu rachunkiem zysków i strat. Pomogę koleżance z przeprowadzką, bo dzięki temu będę mógł zostawić jej dziecko na weekend i pojechać w góry. Jeśli jednak brakuje wizji nagrody, spada motywacja do niesienia pomocy. Zwierzęta tak nie postępują. Pozostają wierne swoim właścicielom do ostatniej chwili. Tulą się, liżą po rękach, chociaż źle się czują. To nasi prawdziwi przyjaciele – Adriana J., Stargard Szczeciński.
Zwierzęta domowe z czasem stają się członkami rodziny. Poznają jej nastroje, charakter poszczególnych mieszkańców i nierzadko dostosowują swoje zachowanie do osobowości właściciela. Nasz pies do mnie przychodzi zawsze po to, żeby się przytulić. Do męża podchodzi z zabawką, ponieważ wie, że on nie lubi takich czułości. Natomiast z naszym synem chętnie śpi, bo wie, że ten lubi, gdy psiak grzeje go w nocy w stopy. Tylko prawdziwi przyjaciele potrafią tak dostosować się do naszych potrzeb – Julia M., Kalisz.
Przyjaźń to piękna sprawa, ale, niestety, poza światem zwierząt coraz mniej spotykana. Mój kot to prawdziwy pieszczoch, ale każdego dnia widzę, że przychodzi do mnie nie po jedzenie, tylko dlatego, że naprawdę bardzo mnie lubi. Jest to wzajemna sympatia i fascynacja, niczym niewymuszona. Na jego ciepło i czułość mogę zawsze liczyć, znajomi mogą mnie zawieść, rodzina oszukać, ale kot pozostaje sobą. Niczego nie udaje. O mruczkach mówi się, że chodzą własnymi drogami i sporo w tym prawdy. Tym bardziej cieszę się, że mój kot postanowił do mnie podejść i się przytulić. To znaczy, że naprawdę tego chce – Halina D., Gdynia.
Serdecznie gratulujemy laureatkom i zapraszamy do udziału w kolejnych konkursach.