Jedna kobieta rozpłakała się na widok zniekształconej maski, która podług jej wskazań wyszła spod ręki rysownika, w porównaniu do ślicznej buzi, która powstała z opisu osoby postronnej. Zwróciłam też uwagę na język, którym posługiwały się kolejne uczestniczki. Mówiąc o sobie stosowały określeń takich, jak: małe, brzydkie, nieforemne, za niskie, za okrągłe, paskudnie pomarszczone, dziwny grymas.

Opisując swoje nowe znajome mówiły: interesujące, ciekawie zarysowane, przenikliwe, radosne, uroczo zaokrąglone, delikatne zmarszczki, piękny uśmiech.

Czy to skromność wpajana nam przez matki i babki, czy przekonanie, że w świecie, w którym „ładne” jest to, co widzimy na czerwonym dywanie w kolorowym magazynie, albo katalogu bielizny, sprawiło, że zamiast uśmiechać się do siebie i oglądając się w lustrze po prysznicu dopingować swoje cycki słowami „Świetnie dziewczyny! Dajecie radę! Skopcie grawitacji tyłek!” dajemy sobie samym skopać osobiste tyłki.

Trochę mnie już to zmęczyło. Chyba pójdę zrobić pompony, bo co to za doping bez pomponów. I jakiś wierszyk może ułożę… A tymczasem: Do boju dziewczyny!

O Autorce

Dominika Hilszczańska jest autorką scenariuszy telewizyjnych i filmowych. Przepada za sushi,szybką jazdą samochodem, swoimi dziećmi i psem (niekoniecznie w takiej kolejności). Zapraszamy do lektury innych felietonów Autorki!