Portale internetowe coraz odważniej zaczęły komentować to, o czym wcześniej pisali tylko niezależni blogerzy – że słowo „celebryta” przestało przystawać do ludzi kultury, a stało się czymś pejoratywnym, określającym ludzi, którzy dla błysku fleszy są w stanie zrobić wszystko. Zniesmaczenie zostało podsycone wraz z niefortunną audycją Wojewódzkiego i Figurskiego w kontekście Euro2012 o gwałceniu Ukrainek. Natomiast ostateczną granicę tego co wypada robić, by być sławnym, przekroczyła chyba matka tragicznie zmarłej Madzi w wywiadzie opublikowanym przez Fakt. Na łamach tegoż dziennika kobieta, której wina lub jej brak wciąż nie zostały udowodnione, prezentuje się w stroju kąpielowym i mówi do nas z nagłówka, że wreszcie ma czas na swoje zainteresowania. Nie, tego już za dużo.
Począwszy od wakacji zauważyć można delikatny, aczkolwiek odczuwalny wzrost poczucia smaku u ludzi mediów. Telewizja przystopowała z programami typu „jak oni to cudnie robią”. Zmieniono też prezenterów. Sexy mama Kasia Cichopek i wiecznie młody Krzysztof Ibisz przejedli się ze swoimi przemiłymi uśmiechami i bezpiecznymi żartami. Dano szansę prezenterom, którzy choć niekoniecznie lubiani przez rzesze, są „jacyś”, mają swój charakter, który potrafią ujawnić nawet w skonwencjonalizowanej roli, jaką przyszło im odgrywać.
W drugiej połowie 2012 roku pojawiło się też trochę więcej ambitniejszych filmów (choć może jeszcze nie przełomowych) jak Obława, Yuma, Pokłosie czy Jesteś Bogiem.