Czujesz się zmęczona, pozbawiona energii i choć posiadasz motywację do działania, po powrocie do domu udaje się niewiele zrealizować z tego, co sobie zaplanowałaś? To całkowicie normalne. Niestety, większość Polaków zmaga się obecnie z podobnym problemem. Dlaczego czujemy się przemęczeni w II połowie stycznia?
Szybko zachodzące słońce i nadmiar melatoniny
Owszem, dzień regularnie się wydłuża. Obecnie w Polsce zachodniej po 16 jest jeszcze jasno. Niemniej mamy stanowczo za mało światła dziennego, przez co nasz organizm w ciemnościach produkuje zwiększone ilości melatoniny. Związek ten jest określany też mianem hormonu snu. W rezultacie wiele godzin w ciemności robi swoje i przy takiej ilości wyprodukowanej melatoniny czujemy się ciągle senni oraz przemęczeni.
Ponure dni
Nie da się ukryć, że ponure dni przeważają. Owszem, słońce za oknem też się pojawia, dziś jest naprawdę pięknie, ale gdy kilka dni pod rząd niebo jest cały dzień szare, czujemy się przemęczeni. Nie ma w tym nic dziwnego. Nasz organizm do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje słońca.
Niedobór witaminy D
Zimą mamy mało słonecznych dni, a jakby tego było mało to te, które są nam dane, dostarczają nam promienie słoneczne padające pod niewłaściwym kątem. W rezultacie nasze skrzętnie zakryte ciało w ogóle nie syntetyzuje witaminy D w skórze. Jej niedobór wpływa na naszą odporność i samopoczucie. Dlatego zaleca się, aby po zrobieniu szczegółowych badań, zażywać witaminę D z zewnątrz w formie suplementów diety lub leków bez recepty.
Zbyt mało ruchu
Dni są krótkie, chłodne, w rezultacie mało spacerujemy. Niewielka ilość ruchu sprawia, że jesteśmy ospali. Chcemy uporządkować naszą szafę, ale zwyczajnie brakuje nam na to sił. Nasze oczy same się kleją, w rezultacie kładziemy się i oglądamy telewizję czy czytamy książkę.
Dawno po lecie i daleko do wiosny
Koniec stycznia to trudny czas. Do wiosny pozostały jeszcze dwa miesiące, o lecie już mało kto z nas pamięta. Ta świadomość może nas dobijać. Najlepiej czujemy się na początku marca, gdy od wiosny dzielą nas już dni. To trochę jak z czekaniem na Mikołajki. Im bliżej do nich, tym bardziej czujemy się szczęśliwi.