Widowiskowy balet zachwyca, a tancerki niczym piórka na wietrze unoszą się nad sceną. Wszystkie wyglądają pięknie, jak lalki. Ich idealne sylwetki to efekt wielu wyrzeczeń, ciężkiej pracy i diety. Jak wygląda życie baletnicy?
Życie dalekie od bajki
I choć baletnice tańczą w spektaklach, grając księżniczki, ich życie dalekie jest od bajki. Balet nie jest dla każdego. Wymaga wytrzymałości, kondycji fizycznej, odporności na ból i porównywania. Tutaj słaba psychika przegrywa, nie ma szans na sukces, a do tego daleka droga. Szkoły baletowe nie narzekają na brak zainteresowania. Do tych najlepszych zgłaszają się tysiące osób, o jedno miejsce walczy często nawet kilkadziesiąt dziewcząt, marzących o karierze primabaleriny, dalekich podróżach i występach na deskach sławnych oper i teatrów. Bycie baletnicą nie jest proste. Lata pracy, taniec, codzienne treningi, ból i dieta. Baletnice zachwycają szczupłymi figurami, filigranowymi postawami i wcięciem w talii. Wszystko kosztem czegoś.
Rygorystyczna dieta baletnicy
Ból mięśni, strzykanie kości czy zniszczone stopy od pointów to nie wszystko. Dziewczyna, która pragnie zostać baletnicą musi utrzymywać odpowiednią wagę i formę. W słynnych szkołach baletowych mierzy się długość nóg, ważny jest wzrost i inne aspekty ciała. Jesteś za niska, za gruba – nie nadajesz się i odpadasz. Chyba, że dostaniesz szansę by schudnąć i rozciągnąć swoje ciało. Brzmi strasznie, ale to realia rekrutacyjne jednej z białoruskich szkół baletowych, której występami zachwyca się cały świat. Wzrost to nie wszystko, ponieważ ważna jest masa ciała. Tancerka nie może pozwolić sobie na słodycze. Smażone potrawy nie wchodzą w grę, najlepiej jeść jedzenie przygotowane na parze – zdrowo i beztłuszczowo. Baletnice są ważone i mierzone. To stały element wielu szkół. Rygor i dyscyplina to podstawa dla kobiet, które poważnie myślą o balecie. I choć ich kariera nie trwa zwykle długo, ponieważ pojawiają się nowe, młodsze tancerki, balet wciąż przyciąga i fascynuje młode dziewczęta, które pragną zatańczyć w Jeziorze łabędzim czy Dziadku do orzechów.
Moda na dietę baletnicy
W sieci znajdziemy dietę, która określona jako dieta baletnicy, szybko stała się popularna, choć wyjątkowo niebezpieczna. W pogoni za idealnym ciałem kobiety są w stanie zrobić wszystko, a baletnica od lat pozostaje ideałem sylwetki. Dieta zakłada coś w rodzaju głodówki, która powinna trwać aż 10 dni. To zdecydowanie za dużo dla ludzkiego organizmu, dlatego taki rodzaj odchudzania w żadnym wypadku nie jest bezpieczny. Tak długa głodówka sprawia, że organizm zaczyna wykorzystywać swoje całe zapasy. Staje się osłabiony, wyniszczając nas od środka. Efektem takiej diety mogą być poważne konsekwencje zdrowotne. Braki substancji odżywczych trzeba uzupełnić po kuracji odchudzającej, co z kolei skutkuje efektem jo-jo. Zapewniamy, że nawet najszczuplejsze baletnice nie byłyby w stanie funkcjonować na takowej diecie. Nie warto katować się niebezpiecznymi jadłospisami, tylko dla idealnego wyglądu. Perspektywa zrzucenia dużej ilości kilogramów w dość krótki czasie kusi, ale nie zawsze jesteśmy świadome zniszczeń, które ze sobą niesie.
Baletnica utrzymuje dietę, ponieważ tego wymaga od niej zawód. To jej wybór, droga, którą podąża świadomie. Małe dziewczynki marzą o byciu baletnicą. Czasem jest to pasja, innym zaś pomysł na życie i spełnienie marzeń. Najważniejsze, by nie zapominać o swoim zdrowiu. Baletnicą można być przez chwilę, ale nikt nie wróci nam tego, co najcenniejsze w życiu. Mimo wszystko wciąż podziwiamy piękne tancerki, zazdroszcząc im talentu i figury. Ale czy rzeczywiście warto?
Katarzyna Antos