Wrócę do przykładu związanego ze stresem w pracy. Jeśli jesteśmy w środku napiętego zawodowo okresu i mamy nawyk odprężania się po pracy chrupiąc czekoladę – to nie to jest dobry czas na odchudzanie. Z dużym prawdopodobieństwem nie oprzemy się pokusie, a dodatkowo pojawi się poczucie winy lub złość, że nie sprostałyśmy własnemu oczekiwaniu.
Gdzie jest zdrowa granica pomiędzy chęcią zrzucenia dodatkowych kilogramów, a dążeniem do nierealnej sylwetki?
Jest to kwestia indywidualna. Jak wiadomo, istnieje cały szereg zaburzeń odżywiania, z anoreksją i bulimią na czele – podlegają one specjalistycznej diagnozie i wymagają odpowiedniej terapii.
Ponadto powstaje pytanie: o jakim ideale sylwetki mówimy? Czy o tym lansowanym w magazynach modowych, tym w pismach dla panów? A może o tym, który dana osoba ma w głowie, o swoim wyobrażeniu swojego szczuplejszego ciała?
Gdyby spróbować określić, gdzie dokładnie przebiega granica między chęcią zrzucenia kilku kilogramów, a chorym dążeniem do idealnej sylwetki,to wydaje mi się, że wyznacza ją uczucie przymusu.