depresja grudniowa
Zdjęcie autorstwa Engin Akyurt z Pexels

Grudzień to dla wielu osób wyjątkowy czas w roku, niektórzy czują ogromną radość na myśl o zbliżającym się Bożym Narodzeniu. Niektórzy przygotowania do Świąt rozpoczynają już w październiku, kiedy to zamawiają pierwsze prezenty dla swoich bliskich. Wraz z początkiem Adwentu dekorują oni swoje mieszkania i ogrody. Niemniej problemem wielu z nas jest depresja grudniowa. Co ją powoduje?

Spis treści:

  1. Depresja grudniowa a najkrótsze dni w roku
  2. Depresja sezonowa a brak słońca
  3. Koniec roku to czas podsumowań, które powodują stany depresyjne
  4. Traumy z dzieciństwa powracają w Boże Narodzenie
  5. Przyspieszenie i nagłe spowolnienie tempa życia. Problem niedostymulowania

Depresja grudniowa a najkrótsze dni w roku

Depresja grudniowa może wydawać się czymś zaskakujący, wszak Boże Narodzenie to radosna uroczystość, na którą wiele osób czeka z utęsknieniem. Niestety, koniec roku to także najkrótsze dni w całym kalendarzu. Zmrok zapada bardzo szybko, a świtać zaczyna stosunkowo późno. Mamy do dyspozycji niewielką ilość światła dziennego, co wpływa na naszą gospodarkę hormonalną. Zwiększona synteza melatoniny, czyli hormonu snu wytwarzanego w ciemności, sprawia, że jesteśmy senni i pozbawieni energii witalnej. Na domiar złego niedostateczna ekspozycja na promienie słoneczne prowadzi do spadku nastroju i depresji sezonowej. Dobra wiadomość jest taka, że ta ustępuje wraz z nastaniem wiosny. Depresja grudniowa to znak, że należy zadbać o odpowiednią dietę i/lub suplementację. Tran dostarcza nie tylko witaminy D, która jesienią i zimą nie powstaje w naszej skórze, ale też dobroczynnych kwasów omega-3. Oczywiście, te składniki możemy dostarczyć organizmowi wraz ze zróżnicowaną dietą. Znajdziemy je w tłustych rybach morskich. Trzeba jednak zadbać o to, aby jeść je odpowiednio często.

Depresja sezonowa a brak słońca

Depresja grudniowa może nie byłaby tak odczuwalna, gdybyśmy mimo krótkich dni częściej podziwiali słońce. Tymczasem większość dni jest szara i ponura. Na domiar złego promienie słoneczne często nie potrafią przebić się do nas przez grubą warstwę smogu. Niestety, wciąż mamy niską jakość powietrza. Niektórzy nadal spalają śmieci, korzystają z kopciuchów, zbyt często wybieramy też samochód jako środek transportu.

Koniec roku to czas podsumowań, które powodują stany depresyjne

Koniec roku to również czas podsumowań, wszystko jest okej, dopóki bilans wychodzi na plus. Gorzej, gdy okazuje się, że nie jesteśmy zadowoleni z tego, co nas spotkało. Nie udało nam się znaleźć lepiej płatnej pracy, rozstaliśmy się z wieloletnim partnerem, straciliśmy kogoś bliskiego, np. psiaka. Podsumowanie roku może nas wówczas napawać smutkiem i bezsilnością. Z tego też powodu depresja grudniowa pojawia się u większej liczby osób, niż można by przypuszczać.

Traumy z dzieciństwa powracają w Boże Narodzenie

Boże Narodzenie to dla jednych długo wyczekiwane Święta, ale nie dla wszystkich. Inni w te dni przypominają sobie o nieszczęśliwym dzieciństwie i krzywdach, jakich doznali. Nie każdy z nas dorastał w kochającej i wspierającej rodzinie. Osoby, które miały rodzica alkoholika i musiały znosić jego awantury, wcale nie marzą o tym, aby zasiąść z nim przy jednym stole. Mają dość hipokryzji i udawania. Nic dziwnego, że im bliżej Świąt oraz przywdziewania maski, pojawia się depresja grudniowa.

Przyspieszenie i nagłe spowolnienie tempa życia. Problem niedostymulowania

Depresja grudniowa to również kwestia czasów, w jakich żyjemy. Zwróćmy uwagę na to, iż świat najpierw funduje nam zawrotne tempo, przed Bożym Narodzeniem mamy sporo nadgodzin i pracuje w pocie czoła. Natomiast tuż przed Wigilią tempo tak zwalnia, że pojawia się nieprzyjemny dysonans. Ktoś, kto działał na pełnych obrotach, nagle musi stanąć.  To spowolnienie również może powodować depresję grudniową. Na tę ostatnią bardziej narażeni są ekstrawertycy, którzy borykają się z problemem niedostymulowania.