Ale są pary (i tych jest więcej), kiedy to kobieta zostaje w domu, a mężczyzna pracuje, a po pracy zajmuje się dzieckiem i w ten sposób spełnia się w roli taty. Jak już wspomniałam, ważne jest, aby małżonkowie byli zgodni w tej kwestii i nie przejmowali się jakimiś uwagami „życzliwych osób”. Są panie, które uwielbiają bawić się ze swoimi dziećmi, ale też i takie, które najszczęśliwsze są, gdy obserwują samodzielną zabawę swojej pociechy.
Kobiety, będące matkami, potrzebują odpoczynku i odskoczni od codzienności. Jest to naturalne i oczywiste. Ich partnerzy doceniają to, że kobieta tyle czasu przebywa z dzieckiem i rozumieją potrzebę wyjścia na kawę. Nie ma w tym nic złego, a wręcz powinno stać się standardem. W końcu to nie jest tak, że z chwilą porodu równocześnie wycina się z mózgu wszystkie te części, które kiedyś były naszym „ja”. Urodzenie dziecka nie sprawi magicznie, że nie będzie nam się chciało czytać, iść na spacer, pomalować paznokcie, iść do fryzjera… a najwyraźniej społeczeństwo właśnie tak zakłada.
Zawsze znajdą się osoby, które skrytykują taką kobietę. Nie wezmą one jednak pod uwagę tego, że każdy ma prawo do odpoczynku i że w tym czasie ojciec ma okazję nawiązać szczególną relację ze swoim dzieckiem. Nie chcą pamiętać, że cierpliwość nie jest studnią bez dna i czasem po prostu puszczają nerwy i się krzyczy na dziecko. Matka ma być robotem i już.
A może ja nie chcę być maszynką do wycierania nosów? Czy to sprawi, że będę złą matką? A może ja wolę, żeby moje dziecko nauczyło się używać rozumu i rączek – w końcu kiedyś będzie musiało to zrobić. A w międzyczasie pomaluję sobie paznokcie – i pozwolę dziecku wybrać kolor.
Sabina Sosnowska