Rodzina uczy nas wszystkiego, w tym sposobów radzenia sobie z emocjami i funkcjonowania w relacjach międzyludzkich. Choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, nieustannie rozgrywa się konflikt między potrzebą bliskości a autonomią. Aby stworzyć udany związek, należy je zrównoważyć. Nie zawsze jednak potrafimy to zrobić. W naszym artykule zdradzamy, jak doświadczenia rodzinne determinują nasze zachowanie.
Spis treści:
- Autonomia kontra potrzeba więzi
- Jak doświadczenia rodzinne determinują nasze zachowanie?
- Jak kształtować niezależność?
- Błędy wychowawcze rodziców a nasz styl przywiązania
Autonomia kontra potrzeba więzi
Kiedy dziecko jest małe, rodzi się bliskość emocjonalna między nim a rodzicem. Z czasem jednak ono dorasta i zaczyna się usamodzielniać, czego symbolem są chociażby pierwsze kroki, grymaszenie podczas posiłku etc. Dziecko zaczyna dążyć do autonomii, jako nastolatek zamyka się w pokoju, ma własne grono znajomych etc. To wszystko stanowi naturalną kolej rzeczy. Pytanie, jak wobec zmian w zachowaniu dziecka zachowa się rodzic. Czy potraktuje je jako naturalną kolej rzeczy i nadzieję, zacznie dopingować swoją pociechę w pierwszych krokach, samodzielnym ścieleniu łóżka, czy zaserwuje mu krytykę. Pierwsza postawa, która opiera się na wsparciu, buduje w dziecku przeświadczenie, że warto stawiać na autonomię, ale nie należy też unikać więzi, ponieważ ta w niczym nam nie zagraża. Druga natomiast pokazuje, że autonomia jest niebezpieczna i zawsze trzeba mieć kogoś przy sobie.
Jak doświadczenia rodzinne determinują nasze zachowanie?
Często niewłaściwa postawa rodzica determinuje nasze zachowanie w dorosłym życiu, utrudniając tworzenie udanych związków. Np. matka była bardzo kontrolująca, nie chciała, aby jej pociecha się usamodzielniła i wyfrunęła z domu, dlatego tłamsiła każdy przejaw autonomii. Krytykowała dziecko, gdy coś samodzielnie robiło, aby je jeszcze mocniej od siebie uzależnić. To mogło zareagować w dwójnasób. Przyswoić jej sposób myślenia, że nie przetrwam sam, dlatego zawsze muszę mieć obok siebie kogoś, kto się o mnie zatroszczy. Niestety, taka postawa często sprzyja toksycznym związkom. Lepszy jakikolwiek facet niż samotność. Dziecko może też uznać, że więź stanowi dla niego zagrożenia. Matka nierzadko zalewała je swoją troską, odbierając szanse na samodzielne myślenie. Teraz taki człowiek jako osoba dorosła nie chce mieć partnera, bo związek to dla niego synonim braku wolności.
Jak kształtować niezależność?
Na szczęście istnieje coś takiego jak zdrowa niezależność. W praktyce wygląda ona tak, że radzimy sobie z życiem sami, chyba że pojawią się jakieś trudności. Wówczas nie boimy się poprosić o pomoc innych. Np. sama na siebie zarabiam, mam własne mieszkanie, ale w mojej firmie pojawił się brak płynności finansowej. W rezultacie nie mam, z czego zapłacić rachunków. Proszę o pożyczkę swoją przyjaciółkę, reguluje należności. Gdy szef otrzymuje płatność od dużego kontrahent, na moje konto wpływają pieniądze i od razu oddaję dług. Oczywiście, zdrowa niezależność nie dotyczy wyłącznie kwestii finansowych, jednak ten przykład pokazuje, że więź i autonomia mogą ze sobą współistnieć w stanie równowagi. Nawet osoba niezależna musi czasem poprosić o pomoc kogoś bliskiego.
Błędy wychowawcze rodziców a nasz styl przywiązania
Styl przywiązania mogą zdeterminować błędy wychowawcze rodziców, co omówiliśmy szerzej powyżej. Jednak mamy też dobrą wiadomość. Badania psychologiczne wykazały, iż mogą one zostać skutecznie zniwelowane przez dobrych nauczycieli, dziadków czy chrzestnego, który zabiera dziecko do siebie i pokazuje zdrowy model relacji międzyludzkich. Czasem jednak powstaje pozabezpieczny styl przywiązania i wtedy pomocna bywa psychoterapia. Należy też zastanowić się, skąd wziął się taki przekaz rodzinny, np. że sama sobie nie poradzę. Może wynika on z faktu, iż nasza rodzina przetrwała wojnę tylko dlatego, że miała wielu przyjaciół, którzy pomogli jej wyjechać z kraju w bezpieczne miejsce? Bez zrozumienia tła historycznego możemy nieświadomie przekazywać tę traumę pokoleniową swoim dzieciom.