Drogie e-booki a piractwo

Niewątpliwie wydawnictwa przegrywają w starciu z nowoczesnymi technologiami, które pozwalają przesłać e-booka do tysięcy osób na całym świecie. Piractwo, które do niedawna było utożsamiane z wytwórniami płytowymi, poszerzyło swój zasięg, jego macki sięgają dziś książek. Na tabletach królują nielegalne wydania elektroniczne. Czy z tym zjawiskiem można skutecznie walczyć w dobie internetu i globalizacji? Nie wszyscy piraci korzystaliby z programów do ściągania plików, gdyby e-booki były tańsze. W Polsce od kilku lat możemy podziwiać pewien paradoks. Z jednej strony wydania elektroniczne generują mniejsze koszty niż wersje papierowe, z drugiej płacimy za nie tyle samo. Gdy staję przed wyborem e-book czy tradycyjna forma, decyduję się na tę drugą. Skoro mam wysupłać z portfela 36 zł, to chcę mieć namacalny dowód transakcji. Nie należę do miłośników tabletów, lubię zapach papieru, który właśnie opuścił drukarnię. Mimo to byłabym skłonna zmienić swoje przyzwyczajenia pod warunkiem, że spadłaby cena wydań elektronicznych.

Skostniały program nauczania

Odpowiedzialność za spadek czytelnictwa ponosi też polska szkoła, która latami katuje ucznia „Cierpieniami młodego Wertera”, „Potopem” i „Krzyżakami”. Doceniam walory literackie wspomnianych dzieł, ale zastąpiłabym je współczesnymi powieściami. Witkacy, Gombrowicz czy Iwaszkiewicz są bliżsi młodemu człowiekowi niż Goethe, którego bohaterowie sprawiają wrażenie oderwanych od rzeczywistości. Jak zrozumieć mężczyznę, który użala się nad sobą, nieszczęśliwą miłością i próbuje popełnić samobójstwo? Skostniały program sprawia, że lektura, która powinna być przyjemnością, staje się utrapieniem. Nieciekawe książki zniechęcają do obcowania z literaturą i zwiększają sprzedaż streszczeń.

Jako uczennica liceum często zastanawiałam się, dlaczego kolejne dzieła poznaję w biegu. Napięty program odziera młodych ludzi z refleksji. Jak zastanowić się nad wartościami, które zostały ukazane w „Ludziach bezdomnych”, gdy od razu rozpoczynamy analizę „Lalki”? Osoby, które pracują w ministerstwie edukacji, nie potrafią wskazać priorytetów kształcenia. W rezultacie licealista wie coś o każdej książce, ale w rzeczywistości dysponuje zbitkiem przypadkowych informacji, które nie niosą ze sobą żadnej refleksji. Lekcję języka polskiego coraz częściej przypominają taśmę w chińskich fabrykach niż kuźnię talentów i empatii. Jak zrozumieć świat? Skąd czerpać dobre wzorce, gdy lektury omawiane są powierzchownie?

Książki pozwalają zrozumieć świat i skomplikowane relacje międzyludzkie. Nie bez powodu w więzieniach funkcjonują biblioteki. Osadzony, który zabija czas czytaniem, ma większe szanse na resocjalizację niż człowiek, który wybiera mniej wymagającą rozrywkę. Wiele osób wkracza na złą drogę ze względu na nieukształtowany kręgosłup moralny. Literatura uczy empatii, czyli zdolności współodczuwania, bez niej nie potrafimy odróżnić dobra od zła. Pamiętajmy, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci…