Parabeny zyskały bardzo złą sławą za sprawą badań przeprowadzonych przez pewien zespół badawczy. Alarmował on, iż te popularne konserwanty powodują raka piersi. W rezultacie firmy kosmetyczne zaczęły szukać innych substancji o działaniu utrwalającym. Czy zamienniki parabenów w kosmetykach są bezpieczne?
Jak działają parabeny?
Parabeny to estry kwasu p-hydroksybenzoesowego, które są wykorzystywane w farmacji, przemyśle spożywczym i kosmetycznym do utrwalania produktu końcowego. Wykazują one aktywność, która zapobiega namnażaniu mikroorganizmów, w tym potencjalnych patogenów. Dzięki konserwantom nie musimy od razu zjadać majonezu, zużywać szamponu w przeciągu tygodnia ani zakrapiać oczu tylko przez tydzień. Substancje takie jak parabeny przedłużają żywotność wyrobu. Dzięki nim krem do twarzy zachowuje swoje właściwości przez 6 miesięcy od otwarcia. Jest on całkowicie bezpieczny pod kątem mikrobiologicznym, gdyż parabeny ograniczają namnażanie potencjalnych patogenów.
Czy parabeny powodują raka piersi?
Parabeny zyskały złą sławę, gdy badaczka stwierdziła ich obecność w komórkach nowotworowych obecnych w piersiach. Uznała ona, że parabeny obecne chociażby w dezodorantach przenikają w głąb skóry do węzłów chłonnych obecnych pod pachami, a stamtąd przedostają się do gruczołu sutkowego, przyczyniając się do procesów nowotworzenia. Owszem, zmiany nowotworowe, które badała, z reguły znajdowały się na obrzeżach w bliskim sąsiedztwie pach. Jednak parabeny nie przenoszą się tak dobrze w głąb skóry. Dwa, wykryto ich obecność także w zmianach nowotworowych piersi u kobiet, które nigdy nie stosowały dezodorantów. Istnieje zatem możliwość, że jakaś substancja, którą spożywamy, jest przekształcana w parabeny i trafia do sutka. Możliwe też, że zmianom nowotworowym towarzyszy przekształcanie pewnych związków w parabeny. Tak naprawdę możliwości jest wiele. Badacze nieco zagalopowali się w swoich twierdzeniach.
Zamienniki parabenów
W związku z tym, iż parabeny cieszą się złą sławą, producenci kosmetyków zaczęli je zastępować innymi związkami. W ten oto sposób ich miejsce zajął fenoksyetanol. Pod względem budowy chemicznej niewiele różni się od parabenów, ale jest ono dużo bardziej toksyczny. Może nie tylko podrażniać spojówkę oka, ale też udokumentowano jego działanie rakotwórcze. W związku z tym można stosować go w bardzo niskim i ściśle określonym stężeniu, które to nie szkodzi człowiekowi.
Pochodna formaldehydu w kosmetykach
Imidazolinyl urea – ta tajemnicza nazwa skrywa kolejny konserwant, który jest znany chemikom od dawna. Gdy pojawiły się parabeny, odszedł on nieco w zapomnienie, gdyż jest toksyczną pochodną formaldehydu. Tak, tej samej substancji, która służy do utrwalania zwłok zwierząt oraz ich narządów. Jest wprawdzie stosowany w odpowiednio niskim stężeniu, ale wydaje się groźniejszy od parabenów.
Czy ekstrakt z pestek grejpfruta może pełnić rolę naturalnego konserwantu?
Zwolennicy naturalnej pielęgnacji twierdzą, że najlepszy jest ekstrakt z pestek grejpfruta. Wszystko byłoby okej, ale ten ekstrakt trzeba jakoś wydobyć z pestek, a służą do tego rozpuszczalniki organiczne. Nic dziwnego, że produkt końcowy jest nimi zanieczyszczonych. Ekstrakt z pestek grejpfruta zawiera często parabeny, triklosan – środek stosowany do dezynfekcji. Krótko mówiąc, istnieją poważne wątpliwości, czy sam w sobie grejpfrut zawiera substancje silnie antybakteryjne, czy to zasługa znienawidzonych przez wielu parabeny, które przedostają się do ekstraktu w procesie ekstrakcji.