Rozliczenie roku stanowi nie lada wyzwanie dla wielu z nas. Grudzień to ostatni, dwunasty miesiąc, który skłania nas do refleksji. Wyciągnięte wnioski nie zawsze prezentują się optymistycznie. Jak potraktować rozliczenie roku w zdrowy sposób, aby to nie stało się dla nas źródłem stanów depresyjnych?
Spis treści:
- Dlaczego koniec roku generuje smutek?
- Na rozliczenie roku wpływa nasze usposobienie
- Jak odchodzący rok widzi optymista, pesymista i realista?
- Każdy rok to nowe doświadczenia i wnioski
- Podsumowanie roku to nie egzamin z życia
- Dlaczego relaks nie jest stratą czasu?
- Robiąc podsumowanie roku, pozwól sobie na uzdrawiającą bezsilność!
Dlaczego koniec roku generuje smutek?
Niektórzy odczuwają ogromny smutek wraz z nadejściem grudnia. Nie każdego cieszy Boże Narodzenie i Sylwester. Wynika to z różnych względów. W przypadku Świąt problem często stanowią napięte relacje rodzinne i niechęć do spędzania czasu z krewnymi, którzy kiedyś w jakiś sposób nas skrzywdzili. Natomiast Sylwester zmusza nad do podsumowań. Wszyscy zastanawiamy się, jaki był ten rok.
Na rozliczenie roku wpływa nasze usposobienie
Rozliczenie roku często zależy od naszego podejścia do życia. Jedni stwierdzą, że cieszą się z nadejścia nowego roku, bo to dla nich nowy początek i szansa na lepsze jutro. Drudzy uznają, że to niedobrze, że czas tak szybko leci, bo przybywa im lat, stan zdrowia się pogarsza etc. Tak naprawdę jednak każdy z nas doświadczył w ostatnim roku dobrych i złych rzeczy. Ich odbiór oraz umiejętność zachowania proporcji między nimi zależą od naszego usposobienia.
Jak odchodzący rok widzi optymista, pesymista i realista?
Optymista potrafi we wszystkim dostrzec jasną stronę. Może uznać początek roku za trudny ze względu na lockdowny. Jednak cieszyć się z faktu, że udało mu się zaszczepić i teraz nie musi trafiać na kwarantannę, ponadto wizja totalnego lockdownu raczej nam nie grozi. Pesymista stwierdzi, że ten rok był dla niego bardzo stresujący i boi się, że kolejny nie będzie lepszy. Natomiast realista dostrzeże dobre i złe strony zaistniałych sytuacji.
Każdy rok to nowe doświadczenia i wnioski
Podejście realisty wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Potrafi on dostrzec życie takim, jakim jest. Zauważy, że miniony rok przyniósł mu trudne doświadczenia – niemal nie padł ofiarą oszustwa, miał parę problemów w pracy, jednak każda sytuacja czegoś go nauczyła. Pierwsza, że warto zachować większą ostrożność i w przyszłości zawierać umowy wyłącznie stacjonarnie. Druga natomiast pokazała, że pewne sytuacje mogą rodzić problemy, dlatego najlepiej ich unikać, zachowując w pracy czujność.
Podsumowanie roku to nie egzamin z życia
Rozliczenie roku to nie egzamin, z którego musimy przynieść piątkę. Czasem warto wrzucić na luz i spojrzeć na sprawę zdroworozsądkowo. Np. nie wszystko udało mi się zrealizować, ale w zaistniałej sytuacji osiągnąłem naprawdę wiele. Nie na wszystko mam wpływ. Nawet najlepsze plany biorą w łeb, gdy zmienia się sytuacja społeczno-polityczna z powodu pandemii.
Dlaczego relaks nie jest stratą czasu?
Robiąc podsumowanie roku, warto wrzucić na luz w jeszcze jednej sprawie. Wiele z nas uważa, że za mało czasu poświęca na samorozwój. Tymczasem nie wszystko, co robimy, musi mieć górnolotny charakter. Czasem naprawdę potrzebujemy poczytać lekką powieść obyczajową, pobawić się modą, wyskoczyć z przyjaciółką na obiad. Wszystko to coś wnosi do naszego życia i zapewnia nam relaks, którego potrzebujemy do prawidłowego funkcjonowania.
Robiąc podsumowanie roku, pozwól sobie na uzdrawiającą bezsilność!
Podsumowanie roku to również doskonała okazja, aby pozwolić sobie na bezsilność. Czasem musimy pogodzić się z rzeczywistością. Istnieją sytuacje, wobec których jesteśmy całkowicie bezradni. Nie wynika to z naszej winy. Mogłyśmy walczyć o ukochanego psa do ostatniej chwili, jednak ten ostatecznie zmarł. Jednak my mamy czyste sumienie. Nie bądźmy dla siebie surowymi sędziami, zwłaszcza w sprawach, których toku nie byliśmy w stanie zmienić, mimo najszczerszych chęci.