Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce tego typu chronionym obszarem. Od poniedziałku płonie, ponieważ jak na początek wiosny w kraju jest ekstremalnie sucho. Sytuacji nie ułatwia też fakt, że państwo nie wysłało wojska i dużych zastępów straży pożarnej do gaszenia tego cennego terenu. Płonie Biebrzański Park Narodowy, na razie powierzchniowo, ale gdy zapłonie torf, może mieć to katastrofalne skutki dla środowiska.
Płonie Biebrzański Park Narodowy, który jest największy w Polsce
Biebrzański Park Narodowy jest jednym z najczystszych i najbardziej dziewiczych obszarów Polski. Rosną tam rzadko spotykane rośliny, występuje też mnóstwo gatunków zwierząt. Pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego będzie miał daleko idące konsekwencje. Po pierwsze, zmniejszy się atrakcyjność turystyczna tych regionów, a okoliczni mieszkańcy zarabiali na agroturystyce, która i tak już mocno podupada z powodu koronawirusa. Po drugie, znikają zielone płuca Polski. Im mniej drzew, tym większe problemy z czystością powietrza, efektem cieplarnianym i ilością wód powierzchniowych. W przypadku intensywnych opadów las chłonie wodę i chroni przed powodzią. Gdy rośnie, chroni też przed nadmiernym wysuszeniem wód gruntowych. Po trzecie, zanika bioróżnorodność. Każdej minuty giną zwierzęta i rośliny. Wiele ptaków ma obecnie sezon lęgowy. One giną, gdy wracają do gniazd ratować młode.
Prognozy pogody nie są korzystne dla Biebrzańskiego Parku Narodowego
Na razie nie spodziewamy się silnych opadów deszczu. Gaszenia pożaru nie ułatwia też wiatr. Państwo też niewiele pomaga, bo do jego gaszenia wysłało straż graniczną oraz ochotnicze zastępy straży pożarnej. Można by zapytać, dlaczego nie wojsko, które dysponuje samolotami, które byłyby przydatne w gaszeniu pożaru na tak grząskim gruncie. Wozy ochotniczej straży pożarnej muszą być dowożone traktorami.
Ryzyko zapłonu torfu
Spłonęło już ponad 10% obszaru Biebrzańskiego Parku Narodowego. Wszystko wskazuje na to, że niebawem zacznie płonąć torf. Ten jest bardzo suchy, przez co może łatwo zająć się ogniem. Od czasów cara tereny te osusza się pod działalność rolniczą. Płonący torf zanieczyści powietrze gazami zwiększającymi efekt cieplarniany. Polsce grozi ogromna katastrofa ekologiczna. Na dodatek wiosna jest tak sucha jak lipiec czy sierpień. Już teraz wiemy, że grozi nam nieurodzaj i wzrost cen żywności. To z kolei przy wzroście inflacji oraz spadkiem dochodów z powodu koronawirusa może zakończyć się dla wielu Polaków ubóstwem.