Zabawna i wyluzowana niczym Bridget Jones. Wyzwolona i samodzielna jak Carrie Bradshaw. Zoey Westwood jest trzydziestolatką z zamożnej amerykańskiej rodziny. Uwielbia gotować a jej włosy są wiecznie w nieładzie i coś sprawia, że wciąż jest samotna.
Zoey Westwood jest mistrzynią kuchni. Zawdzięcza to talentowi, dobrym genom i naukom swojej ukochanej babci Nany. W wieku zaledwie trzydziestu lat prowadzi wraz z przyjaciółką świetnie prosperującą firmę cateringową. O ile życie zawodowe jest dla niej pasmem sukcesów, o tyle życie osobiste już nie wygląda tak różowo. Kobieta od dwóch lat nie przetrawiła rozstania ze Spencerem, który drogą mailową zostawił ją dla jej najgorszej koleżanki z dzieciństwa. W dodatku jej relacje z despotyczną matką należą do bardzo trudnych.
Trzydziestka na karku, wszyscy znajomi zakładają rodziny albo przynajmniej mają partnerów, a ona – nic. Słuchanie ich historii o zaręczynach, awansach i kupnie wspólnego domu jeszcze bardziej ją frustruje. Do czasu, gdy poznaje wpływowego nowojorskiego krytyka kulinarnego, Matthew Zieglera. Ale i ta znajomość nie układa się najlepiej. Wszystko przez to, że Zoey ma niełatwy charakter i nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa. Wkrótce kobieta przekona się, że do szczęścia potrzeba czegoś więcej – warto bacznie obserwować i słuchać innych ludzi.
Elie Grimes wykreowała niezwykle żywiołową i charyzmatyczną bohaterkę o wulkanicznej osobowości, której los co rusz płata figle. Zoey jest wyzwolona, momentami komiczna, nieufna i trochę zagubiona w swoich uprzedzeniach. „Do raju idą tylko grzeczne dziewczynki, a niegrzeczne tam gdzie chcą” to solidna dawka humoru wzbogacona o mistrzowsko napisane dialogi. Jest zabawna, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, ale to także powieść o przyjaźni, rodzinie i pasji. To stuprocentowa nowojorska komedia, która wciąga jak dobry serial. Lektura idealna na wakacyjne leniuchowanie.
Teraz Zoey miała w nosie, czy jest „grzeczną dziewczynką”. Naprawdę się starała, ale na darmo. Może po prostu nie wiedziała, co to w ogóle znaczy. Przypuszczała, że zgodnie z powszechnie uznawanymi kryteriami ma to coś wspólnego z uczesaniem i niesypianiem z kim popadnie. W tej ostatniej kwestii mogła zapewnić, że przez ostatni rok była najgrzeczniejszą dziewczynką na świecie. Jakoś nikt nie przyznał jej za to nagrody. W oczach Fran wciąż była nieznośną nastolatką, wałęsającą się z Adrianem Petersem i Daltonem (ten doprawdy nie był święty, ale wytrenował pewną formę obłudy, skutecznie chroniącą go przed wszelkimi represjami, czego Zoey nigdy nie potrafiła), źle ubraną i wiecznie rozczochraną szczeniarą, która uważała, że życie to okazja do wygłupów
– fragment książki
Elie Grimes to autorka, która zna przepis na fajne życie. Składają się na niego: wielka kuchnia, trochę postrzeleni przyjaciele, improwizowane przyjęcie od czasu do czasu, dobra muzyka i stałe dostawy książek. Pewnego dnia postanowiła, że z tych wybranych ingrediencji sama będzie tworzyć książki. Teraz wstaje od komputera tylko po to, by śledzić z zapartym tchem przygody swoich dwóch córek oraz swojego mężczyzny.