Samowspółczucie
ian dooley z unsplash

Samowspółczucie to stosunkowo nowy termin w psychologii, który istnieje od ok. 20 lat. Pochodzi od angielskiej frazy self-compassion. Choć psycholodzy zainteresowali się nim niedawno, to w krajach azjatyckich intuicyjnie praktykuje się je od wieków. Zachód i Wschód zawsze różniła mentalność. Nasza cywilizacja stawia większy nacisk na bycie silnym i sprawczym. Kultura wschodnia uczy akceptacji w tych obszarach, gdy nasz wpływ na przebieg zdarzeń zdążył się wyczerpać. Dlaczego tak ciężko praktykować samowspółczucie?

 

Spis treści:

  1. Na czym polega samowspółczucie?
  2. Self-compassion – okazuj sobie życzliwość jak przyjacielowi
  3. Czy samowspółczucie to wyraz słabości?
  4. Praktykowanie samowspółczucia nie ma nic wspólnego z litością
  5. Okazywanie sobie samowspółczucia to nie odpuszczanie
  6. Self-compassion nie prowadzi do lenistwa
  7. Trudne emocje nie zabijają, one też przemijają

 

Na czym polega samowspółczucie?

Aby lepiej zrozumieć problem, warto przybliżyć, czym jest samowspółczucie. Polega ono na życzliwym i akceptującym podejściu do własnych emocji oraz przeżyć. Self-compassion wymaga od nas wyzbycia się skłonności do ich oceny. Często mimowolnie klasyfikujemy smutek jako negatywne przeżycie, którego chcemy się pozbyć. Utrudnia nam to osiągnięcie dobrostanu. Koncentrujemy swoje zasoby w to, aby odwrócić uwagę od smutku. Niestety, im dłużej to robimy, tym mocniej wyparta emocja usiłuje nam o sobie przypomnieć.

Self-compassion – okazuj sobie życzliwość jak przyjacielowi

Gdy przyjaciółka doświadcza smutku z powodu utraty klientów, zazwyczaj staramy się jej okazać wsparcie i zrozumienie. Nie krytykujemy jej za to, że nie radzi sobie z utrzymaniem kontaktów biznesowych. Nie wytykamy jej popełnionych błędów w komunikacji z kontrahentami. Nie kwestionujemy jej zawodowych kompetencji. Niestety, kiedy to my zmagamy się z utratą klientów, praktykujemy samobiczowanie. Obwiniamy się bez końca, zapominając, że na zaistniałą sytuację wpływa wiele czynników. Brak samowspółczucia wobec siebie nie tylko naraża nas na niepotrzebne cierpienie, ale też zafałszowuje ocenę zdarzeń. Pomijamy czynniki zewnętrzne, w tym kryzys gospodarczy, który dotyka coraz większą liczbę przedsiębiorstw.

Czy samowspółczucie to wyraz słabości?

Współczucie zwykliśmy okazywać innym, ale nie sobie. Uważamy, że pewne zdarzenia są wpisane w człowieczeństwo, ale tylko wówczas, gdy analizujemy je z perspektywy innej osoby. Np. rozstanie z mężem to trudne doświadczenie, które nasza przyjaciółka próbuje zaakceptować. Nie jest jej łatwo, ale rozumiemy, przez co przechodzi. W miarę możliwości okazujemy jej wsparcie, dotrzymujemy jej towarzystwa i zabieramy ją na babskie wypady na miasto. Niestety, często mamy problem, aby okazać sobie samowspółczucie. Ponadto nie potrafimy przyjmować go od innych osób. Boimy się, że staniemy się wówczas słabi i bezbronni.

Praktykowanie samowspółczucia nie ma nic wspólnego z litością

Dlaczego tak ciężko praktykować samowspółczucie? Wielu z nas ma z tym problem, ponieważ kojarzy się z litością. Nie chcemy jej sobie okazywać. Uważamy, że należy się przegranym, którzy nie mają żadnych szans na poprawę sytuacji. Mylimy przy tym pojęcia. Samowspółczucie opiera się na życzliwości i zrozumieniu, nie ma nic wspólnego z litowaniem się nad sobą.

Okazywanie sobie samowspółczucia to nie odpuszczanie

Boimy się, że samowspółczucie nas zniszczy. Praktykując je, zaczniemy usprawiedliwiać lenistwo, własne zaniedbania i błędy. Utrudni nam to dalszy rozwój. W rzeczywistości badania naukowe pokazują, że jest inaczej. Nie chodzi o to, aby wyzbyć się poczucia odpowiedzialności za zaistniałą sytuację, ale by spojrzeć na nią inaczej. Popełniłam błąd, realizując zlecenie dla klienta. Mogę poprawić to i to. W przyszłości spróbuję lepiej się wysypiać, aby uniknąć tego rodzaju zdarzeń. Badania naukowe wykazały, że self-compassion bardziej nas motywuje do pracy nad sobą niż autokrytyka.

Self-compassion nie prowadzi do lenistwa

Samowspółczucie często nasuwa skojarzenia z sytuacją, gdy odpuszczamy sobie pracę, rozwój zawodowy, dietę czy dalszą edukację. Self-compassion nie ma nic wspólnego z lenistwem. To postawa, w której główny nacisk stawia się na życzliwość, zrozumienie i ludzką wspólnotę doświadczeń. Gdy brakuje nam sił do pracy, nie zwalniamy się z firmy, lecz okazujemy sobie empatię. Wychodzimy z założenia, że każdemu przytrafiają się gorsze dni, kiedy wyraźnie spada jego wydajność. Na szczęście nie trwają one wiecznie.

Trudne emocje nie zabijają, one też przemijają

Niekiedy obawiamy się, że gdy zaczniemy użalać się nad sobą, roztopimy się w bólu. Nic już nam nie pomoże. Zlejemy się z trudnymi emocjami, popadniemy w depresję i nigdy z niej nie wyjdziemy. Mamy nie najlepszy kontakt z niektórymi przeżyciami. Boimy się smutku, żalu, tęsknoty czy zazdrości. Myślimy, że te nas zalewają i w całości pochłaniają. W rzeczywistości dostrzegając emocje i zawarte w nich komunikaty, sprawiamy, że te po chwili się ulatniają. Trudne przeżycia to nie fakty, bardziej zasadne jest je porównać do plotek. Nie w każdej zasłyszanej informacji tkwi ziarno prawdy, ale zazwyczaj przysłuchujemy się im z zaciekawieniem. Praktykujmy podobne podejście w przypadku emocji, jakich doświadczamy każdego dnia. To ważny element samowspółczucia.