Głębia teraźniejszości
Zdjęcie autorstwa Andrea Piacquadio z Pexels

Teraźniejszość to wielopoziomowy konstrukt, u którego podstaw została złożona przeszłość, a na niewidocznym wierzchołku przyszłość. Nie da się zaprzeczyć, że niekiedy trudno się w niej odnaleźć. Niektórzy co chwilę zerkają na przeszłość, która minęła bezpowrotnie. Inni próbują od razu wskoczyć w przyszłość, zapominając, że każdy moment jest zarazem monumentem przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Nawet czytając te słowa, jesteśmy uwięzieni w trzech konstruktach jednocześnie. Większości trudno się z tym pogodzić. Ci, którzy potrafią znaleźć radość zakotwiczoną w trwającej chwili, są często wytykani jako osoby niepatrzące perspektywicznie. Czy tak jest w rzeczywistości?

Droga do tu i teraz

Już w dawnych czasach mówiono, że by patrzeć w przyszłość, należy jednocześnie nie zapominać o przeszłości i żyć w teraźniejszości. Problem tkwi w braku umiejętności odpowiedniego rozłożenia akcentów i zapominania o chwili, która właśnie trwa. To właśnie jej brak w naszej codzienności sprawia, że zaczynamy biec. Nie zawsze znamy cel, jednak nie potrafimy się zatrzymać. Niespokojny pęd ku nieznanemu nie sprawi jednak, że poczujemy się silniejsi. Wręcz odwrotnie – zrobi z nas marionetki na linii czasu. Nie musimy się jednak poddawać. Możemy się zatrzymać wbrew woli masy.

Teraźniejszość ma bowiem wiele odcieni – nie znamy ich wszystkich, ale możemy poznać choć część, by ze spokojem patrzeć na inne wymiary nieskończonego czasu. Na naszej drodze ku tu i teraz powinny stanąć akcesoria pozwalające zakotwiczyć się w momencie. To one pozwolą nam zajrzeć do głębin rzeczywistych doznań osadzonych na osi teraźniejszości.

Opanować chaos

Zwróćmy uwagę na to, jak się podpisujemy. Stosujemy parafkę? A może wybieramy pełne imię i nazwisko? W biegu częściej wybieramy jedynie inicjały, bo nie zdążymy podpisać piętrzącego się stosu albo nie zmieścimy się w polu wyznaczonym przez maszynę. Spróbujmy zacząć od wyboru długopisu lub pióra i zapanujmy nad biurowym chaosem. Nie gońmy za nieznanym. Odnajdźmy siebie w danym momencie.

Kolejny aspekt – choć mamy na ręku zegarek, czyż częściej nie sięgamy po telefon? Dlaczego dajemy manipulować naszym czasem niewielkiemu urządzeniu? Przesuńmy palcem po tarczy zegarka, by poczuć upływ kolejnych sekund. Odsłońmy nadgarstek tak, by inni widzieli nasze opanowanie. To w ich oczach zobaczymy ułamki niedowierzania, zazdrości i uwielbienia dla tych, którzy idą własnym tempem odmierzanym kolejnymi wskazówkami.

Następny poziom – dajmy się oczarować niezwykłym wyrobom skórzanym (teczkom i plecakom), bez których ciężko byłoby się poruszać. Szukajmy skarbów w głębinach teraźniejszości. Naszym przewodnikiem niech będzie Montblanc w Noble Place. To tam odnajdziemy skrawek dziś na granicy wczoraj i jutra.