Sylwia Gruchała jest znaną florecistką, dwukrotną medalistką olimpijską a także byłą uczestniczką popularnego programu „Taniec z gwiazdami”.

Sylwia urodziła się i wychowała w Trójmieście, dwa lata temu po Igrzyska Olimpijskich w Londynie przeprowadziła się do Łomianek pod Warszawą. W obszernym wywiadzie dla trójmiejskiej Gazety opowiada o kulisach pracy w show-biznesie oraz mieszkaniu w stolicy.

Słynna sportsmenka wypowiada się w negatywny sposób o mieszkańcach Warszawy. Przedstawiamy kilka wypowiedzi Pani Sylwii na temat jej wrażeń z pobytu w stolicy.

„Nie lubię wjeżdżać do Warszawy, nie cierpię tych korków. W piątek w godzinach szczytu, kiedy ruch jest największy, 15 km do centrum jadę w dwie godziny.”

„W Warszawie szokujące było też dla mnie to, że każdy tak bardzo jest skoncentrowany na sobie – drugi człowiek za bardzo się nie liczy, tylko ja. I to było dla mnie trudne, bo to było dla mnie coś nowego, na początku czułam się samotna. To była walka. Jest takie powiedzenie, że jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać tak, jak one, ale uwierz mi – nie było łatwo.”

„Trzeba być twardym, wyrafinowanym, wyrachowanym. A ja niby z jednej strony jestem mocna, sport mnie ukształtował, ale z drugiej strony jestem wrażliwa, potrzebuję ludzi, głębokich relacji.”

Podsumowując cały wywiad można stwierdzić, że według Pani Sylwii Warszawa nie jestem miejscem do życia, a jedynie do pracy. Jako przykład miejsca do życia przedstawia rodzinne Trójmiasto, gdzie ludzie nie spieszą się, są spokojni, bardziej życzliwi i potrafią cieszyć się każdym dniem.

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Uważacie że Warszawa nie jest przyjaznym miastem, a dla ludzi w niej mieszkających najważniejsza jest kariera i pogoń za lepszą pracą?